26 sierpnia 2012

Roman Brandstaetter poeta ...

"Całe nasze życie jest jak ka­mień rzu­cony w wodę. Nig­dy nie wiemy, ja­kie kręgi za­toczy­my naszym upad­kiem, czyją śmierć spo­wodu­jemy i ko­go uz­dro­wimy. Ile niepo­koju wznieci­my do­koła siebie, ile ka­tarakt zdej­miemy ze śle­pych rzek..."  

 W świecie zagrożonym przez relatywizm moralny twórczość Brandstaettera jest  swoistym drogowskazem. To uniwersalna, poruszająca sprawy najwyższej wagi poezja, uczy jak żyć, jakich dokonywać wyborów....innej rzeczywistości, co nie zna granic czasu i przestrzeni,co odległe myśli łączy w jedną całość i często światło przez ciemność tłumaczy. Potakiwanie czyta jak przeczenie, i czas tasuje jak karty, na przemian na stół rzucając, to przeszłość, to przyszłość...
O wielkiej mocy sprawczej zawartej w wielkiej poezji czytajcie .....

 
Wóz z sianem

Świat jest wozem z sianem,
Jak na tryptyku Hieronima Boscha...
Święty Antoni,
Zgubiliśmy sens życia,
Wiarę,
Nadzieję
Miarą wszelkich wartości
I samych siebie.
Jak mamy siebie odnaleźć,
Święty Antoni?
Jak?
Gdzie?
Szukamy się w złocie,
W brylantach,
W książeczkach oszczędnościowych,
Na giełdach przypominających domy obłąkanych,
W sejfach bankowych,
W zagraconych szufladach,
W pełnych spiżarniach,
W ciemnych piwnicach naszych pożądań,
W narkotykach,
W wódce,
W porywaniu ludzi,
W mordowaniu ludzi,
W biurokracji,
W przybijaniu bezwartościowych pieczątek,
W upajaniu się władzą.
Jedzie wóz z sianem.
Jedzie ....
Każdy chce z niego uszczknąć
źdźbło słomy.
Największe źdźbło.
Lub choćby najmniejsze ...
Święty Antoni,
Święty znalazco igły w stogu siana,
Naucz nas odnaleźć sumienie nasze,
Które zgubiliśmy,
Nic nawet o tym nie wiedząc.
Jedzie wóz z sianem,
Jedzie,
Jak na tryptyku Hieronima Boscha ...

Roman Brandstaetter - znakomity polski pisarz, poeta, dramaturg i tłumacz pochodzenia żydowskiego. 
Wybitny znawca Pisma Świętego - ceniony w świecie, lecz stale za mało znany i uznawany w Polsce. Jego dzieła przenika głęboka mądrość i teologia. 
Urodził się 3 stycznia 1906 r. w Tarnowie w rodzinie żydowskiej, w której wielką czcią darzono Stary Testament. Już jako małe dziecko z pomocą matki uczył się czytać i pisać po polsku, za wzór obierając Pismo Święte. 
Dziadek rozbudził w nim ogromną miłość do Biblii, która po latach zaowocowała w jego pisarstwie wyjątkowymi poetyckimi kartami. 
W oparciu o Księgę Rodzaju tłumaczył mu piękno stworzenia świata i odkrywał przed nim plany Boże zapisane w faktach historycznych. Ze świadomością poety nierozerwalnie zrosło się przykazanie dziadka:  
"Będziesz Biblię nieustannie czytał, będziesz ją kochał więcej niż rodziców, więcej niż mnie, nigdy się z nią nie rozstaniesz. A gdy się zestarzejesz, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi".
Na Uniwersytecie Jagiellońskim studiował filozofię i filologię polską.
W czasie II wojny światowej poeta przebywał w Palestynie.
Czas pobytu Brandstaettera w Jerozolimie był okresem przełomowym w jego życiu, gdyż wtedy przeszedł na wiarę katolicką.
Brandstaetter był laureatem wielu nagród literackich, takich jak Nagroda Polskiego PEN Clubu za przekłady hebrajskie (1973), Nagroda Literacka miasta Poznania (1974) czy Nagroda Ministra Kultury i Sztuki (1978).
Roman Brandstaetter zmarł na zawał serca 27 września 1987.

 - Pomnik na zdjęciu Romana Brandstaetterna znajduje się na rogu ulic Wałowej i Rybnej w Tarnowie-Autorem rzeźby jest tarnowski artysta Jacek Kucaba.


Biblio  OJCZYZNO Moja
Biblio, ojczyzno moja,
Biblio, moja ziemio polska,
Galilejska
I franciszkańska,
O wy, Księgi mojego dzieciństwa,
Pisane dwujęzyczną mową,
Polską hebrajszczyzną,
Hebrajską polszczyzną,
Dwumową
Świętą
I jedyną.
Gdy ma się ku zachodowi
I z lipy przed moim domem opadają liście,
Siedzę nad Tobą,
Biblio,
I wywołuję z Twoich wersetów
Wszystkich najlepszych,
Którzy są dla mnie niedościgłym wzorem,
Wszystkich najpiękniejszych,
Których podziwiam,
Wszystkich szlachetnych,
Którym nie umiem dorównać,
Biblio,
Mówiąca do mnie głosem napomnienia
I głosem nagany,
I głosem gniewu,
I głosem kary,
I głosem potępienia,
I głosem przestrogi,
I głosem sumienia,
Biblio,
Sprawująca nade mną
Sąd.
Gdy ma się ku zachodowi,
A z lipy przed moim domem opadają liście,
Patrzysz na mnie
Oczami Ojca i Syna, i Ducha Świętego,
Oczami moich praojców,
Oczami mojego dziadka,
Oczami mojej żony,
Oczami moich umiłowanych poetów,
Oczami Jana z Czarnolasu, Skargi i Anhellego.
Wołasz do mnie z głębokości
Psalmem krematoriów,
Płaczem nad ruinami walczącej Warszawy,
Lamentem nad zwłokami spalonego getta,
Pamięcią Oświęcimia,
Treblinki,
Majdanka,
Jeremiaszowym jękiem
Moich w dwójnasób umęczonych
Dziejów.
Wszystko jest w Tobie,
Cokolwiek przeżyłem.
Wszystko jest w Tobie,
Cokolwiek kochałem.
Wszystko.
Cały żywot własny
Człowieka,
Żyjącego w nawiedzonym przez szatana
Wieku.
Zaplątany w jego sprzecznościach,
W szaleństwach
I w kłamstwach,
Jak Absalom w gałęziach wisielczego dębu,
Na Tobie uczyłem się żyć.
Na Tobie uczyłem się czytać,
Na Tobie uczyłem się pisać,
Na Tobie uczyłem się myśleć,
Na Tobie uczyłem się prawdy,
Na Tobie uczyłem się prosić o odpuszczenie grzechów,
Na Tobie uczyłem się kochać,
Na Tobie uczyłem się mądrości,
Na Tobie uczyłem się przebaczenia,
Na Tobie uczyłem się pokory,
Na Tobie uczyłem się modlić.
Jeżeli jednak nie nauczyłem się żyć,
Jeżeli nie nauczyłem się czytać,
Jeżeli nie nauczyłem się pisać,
Jeżeli nie nauczyłem się myśleć,
Jeżeli nie nauczyłem się prawdy,
Jeżeli nie nauczyłem się prosić o odpuszczenie grzechów,
Jeżeli nie nauczyłem się kochać,
Jeżeli nie nauczyłem się mądrości,
Jeżeli nie nauczyłem się przebaczać,
Jeżeli nie nauczyłem się pokory,
Jeżeli nie nauczyłem się modlić,
Moja wina,
Moja wina,
Moja bardzo wielka wina.
Już ma się ku zachodowi,
Z lipy przed moim domem opadają liście.
Ludzie z mojego życia bezpowrotnie odchodzą,
Grobów jest więcej niż żywych przyjaciół,
Nawet spłowiał atrament na matczynych listach,
Pisanych do mnie nocą z dzielnicy pogromu.
A ja siedzę nad Tobą,
Biblio,
I uczę się śmierci.
Może tego jednego w końcu się nauczę.




Spotkanie z BOGIEM  
wraz z wstępem pisanym przez autora

Patrząc na moje dość długie życie,zawsze pamiętam o powiedzeniu Alberta Einsteina, który wyraził bardzo biblijną mądrość, że "Bóg pisze prosto na liniach krzywych ".
Ja sobie to nieustannie powtarzam.
Codziennie to sobie powtarzam. -- Bóg pisze prosto na liniach krzywych --.
To jest jedno takie ważne powiedzenie w moim życiu.
A drugie też biblijne i też Einsteina, że " Bóg w kości nie gra ".
To znaczy -- przypadków nie ma.
Wszystko co się dzieje w życiu ludzkim ma swój głęboki sens.
A ten sens spostrzega się dopiero wtedy, kiedy się przekroczy osiemdziesiątkę
i patrzy się wstecz. Wówczas widzi człowiek,że nie ma nigdy żadnych przypadków, że wszystko jest bardzo głęboko przemyślane, że na tych krzywych liniach życia ludzkiego
Pan Bóg bardzo prosto pisze, bardzo prosto.....
Drżąc bezsilnie w Twoim spojrzeniu
Jak w dziobie mewy złowiona ryba,
Z głębi mej nędzy wołam do Ciebie:
" Wysłuchaj mojego głosu i moich dziejów
I nakłoń uszy swoje na głos moich modlitw,
I uczyń mnie dobrym człowiekiem,
Albowiem tylko wówczas
Jestem,
Gdy jestem dobry.
Oto jedyna wiara
Mojego człowieczeństwa
I istnienia "

Idąc przez mój niski dzień
Pochylam czoło,
Ciężkie od pochmurnych chórów.

Nic nie jest przypadkiem.

Ty nie grasz w kości , Boże,
I dlatego jesteś bardzo złożony,
W swojej niepodzielnej i troistej Jedności,
I dlatego zmierzam do Ciebie
Trudnymi drogami,
Przez niedocieczone prawa i formuły,
Przez materię, która jest energią,
Przez linię prostą, która jest linią krzywą,
I przez promieniowanie martwych przedmiotów.

Niech będą błogosławione wszystkie drogi,
Proste, krzywe i dookolne,
Jeżeli prowadzą do Ciebie,
Albowiem moja dusza bardziej tęskni za Tobą,
Niż tęsknią nocami stróże, pokryci rosą,
Za wschodzącym słońcem.

Połóż dłoń na człowieczej trzcinie
I dotknięciem palców obudż w niej
Muzykę nowegożycia,
Boże.

 

 Modlitwa bez słów
Jeżeli nie umiesz modlić się słowami,
Nie rozdzieraj szat,
Ani głowy nie posypuj popiołem,
Ale módl się tak jak umiesz,
Bez słów,
Jak drzewa,
Jak trawy,
Jak morza,
Które również zmawiają modlitwę
Bez słów.

Słowa są nieporadne,
Zawodne,
Nieokreślone
I nieokreślające.

Są rozczarowaniem. Bolesną omylnością.

Myślałeś, że słowem
Wyplenisz zło,
Myślałeś, że słowem
Wywołasz źródło ze skały,
Myślałeś, że słowem
Odmienisz człowieka.

Nie wypleniłeś,
Nie wywołałeś,
Nie odmieniłeś.

Módl się zatem bez słów,
Jak drzewo,
Jak trawa,
Jak morze...
  


„Człowiek jest nie tylko tym, czym jest, ale również tym, czym pragnie być.”

„Jakże więc możesz pojąć czas, płynny i zmienny człowieku, ty, który byłeś i będziesz, ale nigdy nie jesteś?”

„Boję się na równi dobra i zła, bo wymagają one ode mnie dokonania wyboru. Najchętniej patrzyłbym przed siebie obojętnym wzrokiem i z równym spokojem przyglądałbym się dobru i złu.”

Roman Brandstaetter

Obrazy : Anatoly Dverin

1 komentarz:

  1. Niezwykły człowiek. Dzięki za furtkę uchyloną. Lew N.

    OdpowiedzUsuń