1 czerwca 2012

Mandalay


Przed pagodą starą w Moulmein, tam, gdzie morza senny brzeg,
Burmańska siedzi dziewczyna i wiem, że wspomina mnie;
Bo świątynny dzwon przyzywa, gdy wiatr w palm korony dmie:
"Wróć tu, wróć, żołnierzu z Anglii, wróć tu, wróć do Mandalay!"
Wróć tu, wróć do Mandalay,
Gdzie flotylli dawnej cień:
Czy nie słyszysz szmeru wioseł, od Rangun po Mandalay?
Na szlaku do Mandalay
Latająca ryba mknie,
A świt wybucha jak burza sponad Chin i niebo tnie!

Jej spódnica była żółta i zielony czepek jej,
Imię miała Supi jo-lat, jak królowa Tihibei.
Pierwszy raz ją zobaczyłem, gdy kurzyła faję białą,
Chrześcijańskie pocałunki marnując na bożka ciało:
Plugawe, gliniane cudo,
Zwane wielkim bogiem Buddą.
Dużo dbała o te bogi, gdy całowałem jej nogi!
Na szlaku do Mandalay...

Gdy mgła wstała z pól ryżowych, a słońce schodziło wolno,
Wyjmowała swoje banjo i śpiewała "Kulla-lo-lo!"
Z policzkiem na mym policzku i ręką na mym ramieniu
Spoglądała na parowce i hathis z pniami w strumieniu.
Słonie ciągną pnie na złoże
W śliskim, szlamistym bajorze.
Gdzie cisza wisi tak ciężko, że człowiek mówić nie może.
Na szlaku do Mandalay...

Ale to już odpłynęło, dawno minął już ten dzień;
Nie kursują autobusy z banku aż do Mandalay.
Tu w Londynie wiem, co znaczy tam przesłużyć dziesięć lat:
"Kiedy raz cię Wschód zawoła, na nicpotem cały świat."
Na nic potem cały świat;
Czosnek pachnie tam jak kwiat,
Jest słońce, palmy, a w górze głos świątynnych dzwonów gra.
Na szlaku do Mandalay...

Chory jestem od zdzierania zelówek o twardy bruk,
A przeklęta słota Anglii budzi febrę, zwala z nóg.
Choć od Chelsea aż do Strandu kucht tuziny za mną gnają
I gadają o miłości, ale o czym to gadają?
Sine, krowie pyski mają.
Boże, o czym to gadają?
Mam smuklejszą, słodszą pannę w piękniejszym, zieleńszym kraju!
Na szlaku do Mandalay...

Płynąć chcę na wschód, za Suez, gdzie jest dobrem każde zło,
Gdzie przykazań brak dziesięciu i pić można aż po dno.
Bo świątynny dzwon przyzywa i tam tylko być już chcę -
Przed pagodą starą w Moulmein, tam, gdzie morza senny brzeg,
Na szlaku do Mandalay,
Gdzie flotylii dawnej cień;
Nasi chorzy tam leżeli, gdyśmy szli na Mandalay!
Na szlaku do Mandalay
Latająca ryba mknie,
A świt wybucha jak burza sponad Chin i niebo tnie!

Rudyard Kipling


Wiersz  w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz