najbardziej lubię, kiedy się śmiejesz;
staccato dźwięków ostro zmysłowych,
jak gdyby perły ktoś rozsypywał
po szklanej tafli, z bardzo wysoka.
najpierw się uśmiech zapala w oczach
serią złocistych, figlarnych iskier,
później w dół spływa falą łagodną
aż obejmuje każdy cal ciała.
zadrgają usta, zmarszczy się nosek,
piersi spłoszone skoczą jak sarny,
podniecająco brzuszek się trzęsie
a w piruetach ćwiczą się stopy.
łzy rozbawienia wycierasz mówiąc;
„kochanie, znowu mnie rozbawiłeś,
kiedy tak z miną super-poważną stwierdzasz nie w porę - qui, je t`adore”!
Autor: Vick Thor
Gdy pochylisz nade mną twe usta pocałunkami nabrzmiałe,usta moje ulecą jak dwa skrzydełka ze strachu białe,krew moja się zerwie, aby uciekać daleko, dalekoi o twarz mi uderzy płonąca czerwona rzeka.Oczy moje, które pod wzrokiem twym słodkim się niebią,oczy moje umrą, a powieki je cicho pogrzebią.Pierś moja w objęciu twej ręki stopi się jakby śnieg,i cała zniknę jak obłok, na którym za mocny wicher legł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz