15 lutego 2012

...kiedy się śmiejesz ....

najbardziej lubię, kiedy się śmiejesz;
staccato dźwięków ostro zmysłowych,
jak gdyby perły ktoś rozsypywał
po szklanej tafli, z bardzo wysoka.

najpierw się uśmiech zapala w oczach
serią złocistych, figlarnych iskier,
później w dół spływa falą łagodną
aż obejmuje każdy cal ciała.

zadrgają usta, zmarszczy się nosek,
piersi spłoszone skoczą jak sarny,
podniecająco brzuszek się trzęsie
a w piruetach ćwiczą się stopy.

łzy rozbawienia wycierasz mówiąc;
„kochanie, znowu mnie rozbawiłeś,
kiedy tak z miną super-poważną
stwierdzasz nie w porę - qui, je t`adore”!


Autor: Vick Thor
Gdy pochylisz nade mną twe usta pocałunkami nabrzmiałe,
usta moje ulecą jak dwa skrzydełka ze strachu białe,
krew moja się zerwie, aby uciekać daleko, daleko
i o twarz mi uderzy płonąca czerwona rzeka.
Oczy moje, które pod wzrokiem twym słodkim się niebią,
oczy moje umrą, a powieki je cicho pogrzebią.
Pierś moja w objęciu twej ręki stopi się jakby śnieg,
i cała zniknę jak obłok, na którym za mocny wicher legł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz