Dłutem Jacques Le Nanteca i piórem Haliny Poświatowskiej
Ciało ludzkie – fizyczny komponent organizmu ludzkiego.
W filozofii idealistycznej i wielu religiach drugi obok duszy element tworzący człowieka (wg Platona "więzienie duszy").
Zafascynowanie ciałem jest
znamienną cechą sztuki współczesnej.
W wielu pracach ciało jest
materią, którą się obrabia po to, by wytworzyć produkt i sprzedać go. Wszelkie
napięcia, jakie rodzą się przy „używaniu” ciała są spowodowane tym, że w
centrum tych sporów znajduje się człowiek.
Pod przykrywką,
egzystencjonalnej troski o przyszłość człowieka pokazuje się biologiczne ciało.
W fizyczny sposób obrabia się
je i wystawia na widok publiczny.
W ten sposób przedstawiane ciała odsyłają nas do ego artysty,
a wykonane prace należy odczytywać przez pryzmat wrażliwości twórcy.
Główne części ciała to: głowa, szyja, tułów oraz kończyny: górna i dolna.
Rzeźba
jest środkiem wypowiedzi, w tradycyjnym nurcie opartym na rzetelnym
warsztacie a nawet rzemiośle, tak bardzo teraz niemodnym we współczesnej
sztuce.
W dzisiejszej rzeczywistości sztuka jest coraz bardziej brutalna, wciąż mniej jest tematów tabu.
Większość artystów chce zaistnieć poprzez zaszokowanie widza.
Współcześni twórcy wciąż przesiąknięci są ideologią romantyków i uważają się za wybitne jednostki, a ich prace mają zbawienny wyraz. W ten sposób przedstawiane ciała odsyłają nas do ego artysty, a wykonane prace należy odczytywać przez pryzmat wrażliwości twórcy.
W spotykanej tutaj rzeźbie, ciało człowieka stało się najpiękniejszym materiałem rzeźbiarskim.
W dzisiejszej rzeczywistości sztuka jest coraz bardziej brutalna, wciąż mniej jest tematów tabu.
Większość artystów chce zaistnieć poprzez zaszokowanie widza.
Współcześni twórcy wciąż przesiąknięci są ideologią romantyków i uważają się za wybitne jednostki, a ich prace mają zbawienny wyraz. W ten sposób przedstawiane ciała odsyłają nas do ego artysty, a wykonane prace należy odczytywać przez pryzmat wrażliwości twórcy.
W spotykanej tutaj rzeźbie, ciało człowieka stało się najpiękniejszym materiałem rzeźbiarskim.
Jacques Le Nantec nie zapomniał o pięknie ciała ludzkiego, które kiedyś było jednym z wyznaczników sztuki.
Halina Poświatowska ubolewała nad niedoskonałością ludzkiego ciała, ale i umiała wykorzystać każdy moment przemijającego życia. W swych utworach nie pomijała także swojej kobiecości, pisała o sobie i innych kobietach, kobietach-bohaterkach.
Wszystko to osadzone było w głębokich przemyśleniach filozoficznych.
Poezja Haliny Poświatowskiej stanowi studium natury ludzkiej, kobiety pragnącej miłości i kobiety świadomej swej śmierci.
Jacques Le Nantec
Urodził się 28 grudnia 1940 w Nantes,we Francji.W wieku 13 lat rozpoczął naukę rzeźby w szkole średniej - tzw. studia klasyczne.
Pierwszą samodzielną wystawę miał jako szesnastolatek, w Galerie Peuple et Culture, Annecy, we Francji.
W latach 1963 -1973, będąc samoukiem, pracował nad studium rzeźby ciała człowieka.
Pracował w różnych zawodach : jako projektant wnętrz, rysował kreskówki, tworzył postacie woskowe do muzeów.
Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę, to jest bardzo głupie
nosić szminkę w kieszeni, gdy ty patrzysz na mnie tak poważnie, jakbyś w
moich oczach widział gotycki kościół.
A ja nie jestem żadną świątynią,
tylko lasem i łąką - drżeniem liści, które garną się do twoich rąk. Tam z
tyłu szumi potok, to jest czas, który ucieka, a ty pozwalasz mu
przepływać przez palce i nie chcesz schwytać czasu.
I kiedy cię żegnam,
moje umalowane wargi pozostają nie tknięte, a ja i tak noszę szminkę w
kieszeni, odkąd wiem, że masz bardzo piękne usta.
"w twoich doskonałych palcach
jestem tylko drżeniem śpiewem
liści pod dotykiem twoich ciepłych
ust
zapach drażni — mówi: istniejesz
zapach drażni — roztrąca noc w
twoich doskonałych palcach
jestem światłem
zielonymi księżycami płonę
nad umarłym ociemniałym dniem
nagle wiesz — że mam usta czerwone
— słonym smakiem nadpływa krew — "
„umarłe włosy nie tańczą
nie sprzeczają się z wiatrem
nie opadają na zmarznięte oczy
nie wabią palców ani ptaków
rozsypane na chłodnej poduszce
nie płoszą snu szelestem
w srebrnym deszczu nie mokną
nie drżą
na białym łóżku
leżą wystygłe głuche
i jeśli kwiat – to obco
jeśli uśmiech – obojętnie
słońce z nieba odeszło na palcach
to już noc”
( Hymn bałwochwalczy)
„jaki to piękny szkielet
gdyby przycisnąć usta
odpowiedziałby pocałunkiem
kość misternie związana z kością
owinięta w elastyczne włókna
kiedy idzie ulicą
demonstruje dokładność
z jaką staw się zgina rozgina
(…)”
(Oda do rąk)
bo w końcu mam tylko ciało
i moje ciało jest miękkie
i włosy są miękkie
i usta
bo mieszka we mnie chwiejny chronometr
serca (…)
„(…) ocieram usta
ciepłą wilgotną ręką
zakrywam usta
za mną
idzie wieczność
(…)
jak rozpięty na strunie krzyk
łapczywie chwytamy oddech
liczymy raz… dwa… trzy…(…)”
(Dysonans, Hymn Bałwochwalczy)
„ja minę
ty miniesz
on minie
(…)
minąłeś
minęłam
już nas nie ma
a ten szum wyżej
to wiatr
on tak będzie jeszcze wieczność wiał
nad nami
nad wodą
nad ziemią”
(Koniugacja, Jeszcze jedno wspomnienie)
„nie mam dawnej czułości dla mojego ciała (…)znam jego korytarze krętewiem którędy przychodzi zmęczeniejakie ścięgna napina śmiech (…)”( Oda do rąk)
- z czego powstałam, z czego się składam? :
„z połączenia pierwiastków
powstaje drobina białka
z drobin białka
powstaje żywy organizm
kwiat
drzewo
małpka
człowiek”
- jak daleko sięga moje ciało? jakie są jego granice, gdzie jest jego miejsce, co się kryje za tym, że mam ciało? :
„mam ręce stopy usta i całą resztę
balast który przez chwilę trzyma mnie w okolicy życia”
„sięgam nie dalej niż moje wyciągnięte ręce
i nie wyżej niż mogą mnie unieść wspięte palce u nóg”
(Rzecz najmniejsza, Jeszcze jedno wspomnienie)
„(…) jesteś w moim tętnie
odkrzykującym sobie
powracającym do siebie
wiecznie pamiętającym
we mnie powstajesz
najgłębiej (…)”
(Jeszcze jedno wspomnienie)
" rozgryzłeś sznurekustami
chwytasz korale rozsypane po szyi
w zagłębieniu
pomiędzy piersią a piersią
zakwitło pole
jagód czerwonych
zrywasz je ustami
kiedy potoczą się w dół
zawiśniesz nade mną "
„najpierw
trzeba się rodzić
wiecznie rodzić
płodność jest tą jabłonią
pod którą
zakwitło pierwsze nasycenie
(…)
trzeba się rodzić
rodzić
wiecznie rodzić
uparta ziemia krąży
obciążona owocem
trwa”
( Hymn bałwochwalczy)
„(…)
głód głód
pełne wargi głodu
skościałe głodem palce
nachylam je rozginam
na słoneczne promienie wabię
spełnienia tarcze okrągłą
i ciało moje
smagane przez wiatr
dojrzałe
kołyszące się na gałęzi życia
jak zielona papuga
chwiejnie
podaję
miękkim rękom obłoków
w ciągłym obrocie
chichocze pode mną ziemia”
( Hymn Bałwochwalczy)
„…
witaj ziemio
przyszłam żeby się paść
przyszłam żeby zgarniać
moim ciałem twoją mądrość rozkwitu
przyszłam żeby odchodzić
w każdym błysku
w każdym zmierzchu
…”
( Dzień dzisiejszy)
„w środku mnie
rozrasta się drzewo
gałęzie ciasno
przylegają do moich żył
korzenie
krew moją piją
brunatnieją zaschłe usta moje
w środku mnie
panoszy się głód
jak żołnierz pośród zdobytego miasta (…)”
( Dzień dzisiejszy)
"mówiłeś: masz rzęsy
stąd do nieba
nie lubię takich rzęs
— a ja się śmiałam —
mówiłeś: masz stopy które w dłoni
kryją się wąsko
nie trzeba
— a ja się śmiałam —
mówiłeś: masz uśmiech
jak skrzydła świerszcza
nie wolno
— a ja się śmiałam —
mówiłeś: spódniczkę masz cienką i
w ogóle wiatr
— a ja się śmiałam —
potem
na żółtym promyku jaskra
poprowadziłam cię ścieżką
ciężkiego niedźwiedzia
w zadąsanym futrze
uklękłam na trawie
i nie mówiłeś nic".
„(…) moje wnętrzności
o których nic nie wiem
mogą się splątać w hesperyjską różę
o ostrych kolcach
róża może wyróść aż ponad przełyk
zatkać
otwór tchawicy wąski
i nagle
płuca pełne drobnych kłujących bólów
i powietrze trzepocące bezradnie po przeciwnej stronie ulicy
ani podbiec ani go dosięgnąć
sygnał czerwony w oczach
strach jak milicjant na rogu (…)”
(Jeszcze jedno wspomnienie)
„Kiedy kocham
to kocham
to wiem że kocham
całe moje ciało oddane miłości
i obserwując najdrobniejsze drgnienia
włókien delikatnych
w samowiedzy się pogrążam
jak w stawie
i ta sama wzburzona krew
karmi mój mózg
i moje piersi
i moje myśli wzbierają tak samo jak piersi
i myślą przywieram do twego imienia
tak
jak rękoma przywieram do twej szyi (…)”
„Beatryx
dotknij swego ciała
idąca na rusztowanie
czujesz
ten zgrzyt ten zgrzyt
to mięśnie
napięte do ostatka
na smagłych ścięgnach dzwonią
rytm rytm (…)
„modlę się do zieleni
korzenie proszę
żeby tkliwie objęły
moje nagie ramiona
z rozśpiewanych żeber
i giętkich napięstków
buduję kościół
dla egipskich zielonych chrabąszczy”
( Oda do rąk)
„(…) nietoperz przysiadł na włosach
w puste oczy zagląda – myśli
człowiek – myśli
a to Nina umarła
na sznurku od bielizny zawisła
kiedy biodrem jedwab potrąca
patrzą na nią i ściskają pięści
mężczyźni o chmurnych mięśniach
o twarzach jak negatyw słońca
które światłem rozbłyśnie
zalśni
na wysokich obcasach wspięta
w powietrzu na palcach
idzie i trzyma w rękach
jakiś śpiew jakiś wiatr
na palcach wspięta
tańczy
piersi
każda osobno
głębiej
wycięty trójkąt serca
kręte drogi krwi
odpływa
przypływa
wygina szyję
biodra
rozkołysane senne
biodra
wstające wiecznie
i wiecznie
zasypiające
w tym samym ruchu
brzuch
opowieść o brzuchu
uniesiona ciemna
głos
głos który wabi
głos który odpycha
głos który mięśnie napręża
opowiada o smagłej powierzchni ciała
o nagłych przegięciach skrętach
zdławiony milionem pocałunków
łkający zwierzęcy
głos
usta wypukłe
sukienka wzdęta
ręce zaciśnięte
usta otwarte – ręce
i stopy stopy – właśnie
jak duszny wąski sen (…)
(Tańcząca Nina, Hymn bałwochwalczy)
„więc jesteś jesteś jesteś
daj niech sprawdzę
niech cię dotknę raz jeszcze dłonią i ustami
niech w oczy spojrzę chociaż najmniej wierzę
oślepłym ze zdumienia oczom
jeszcze głos twój usłyszeć chcę
zapachem się zaciągnąć
pojąć cię raz i na zawsze wszystkimi zmysłami
i nigdy nie zrozumieć i ciągle na nowo
dochodzić prawdy pocałunkami”
( Jeszcze jedno wspomnienie)
Te przepiękne obrazy rzeźb Jacques Le Nanteca poprzeplatałam melancholijnymi, uroczymy acz jakże wymownymi i tak odrobinę pasującymi wierszami -
Haliny Poświatowskiej
.... odrobinę balsamu nie tylko dla oczy ale i serca i ducha
http://poswiatowska.org/hymn-balwochwalczy-1958-wiersze-halina-poswiatowska.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz