Pieniędzmi możesz kupić budynek, ale nie dom.
Możesz kupić pościel, ale nie sen.
Możesz kupić zegarek, ale nie czas.
Możesz kupić książkę, ale nie wiedzę.
Możesz kupić lekarstwo, ale nie zdrowie.
Możesz kupić stanowisko, ale nie uznanie.
Możesz kupić życie, ale nie duszę.
Możesz kupić krew, ale nie życie .
Możesz kupić seks, ale nie miłość.
Ale nie kupisz bliskich Ci osób !
Prawdziwe bogactwo
W pewnej wsi jeden z jej mieszkańców zgromadził tyle bogactw, że mógł się uważać za najbogatszego ze wszystkich.
Ponieważ mógł dysponować pieniędzmi i kupił sobie muła, pomyślał więc o podróży Przybył do kraju o wiele większego niż jego kraina i ujrzał dom o wiele piękniejszy od własnego.
- Czyj to dom? - spytał. - Czyżby jakiegoś boga?
- Najbogatszego człowieka w tym kraju - brzmiała odpowiedź.
Wieśniak wrócił w swoje strony i tak ciężko pracował, harował, zapracowywał się, aż wreszcie mógł wybudować sobie siedzibę taką, jak tamta, którą podziwiał.
Tym razem nabył konia i karetę, po czym pojechał do miasta. Tam zaś domów takich, jak jego, były setki. Dziesiątki z nich były nieporównanie piękniejsze. A cóż powiedzieć o pałacu króla? Nawet pracując przez całe życie, w dzień i w nocy nie mógłby współzawodniczyć z takim bogactwem.
Kiedy wracał do domu, smutny i przybity, w wehikule złamało się koło, a koń padł z wyczerpania. Wieśniak musiał więc podróżować pieszo. Kiedy zapadła noc, ujrzał w oddali światełko; był to dom świętego pustelnika.
Wieśniak wszedł i od razu uderzyło go panujące tam wielkie ubóstwo.
- Kim jesteś i czym się zajmujesz - spytał eremitę - że mieszkasz w tak nędznym domostwie?
- To mi wystarcza - odrzekł pustelnik. - A ty z kolei, dlaczego nie jesteś szczęśliwy?
- Bo co, czy to widać?
-Widać to po twoich oczach. Szukają czegoś, czego tu nie ma: bogactwa.
- A jednak, jakież ja widziałem bogactwa! Pustelnik powiedział:
- Czy o zmroku zauważyłeś świetliki na łąkach? Łudzą się, że oświetlają cały świat, ale ich pycha znika, kiedy gwiazdy pojawiają się na niebie. Także one sądzą, że oświetlają niebo. Ale zaledwie ukaże się księżyc, znikają powoli i ze smutkiem. Także księżyc łudzi się, że zalewa ziemię swoim światłem, ale kiedy wschodzi słońce - ledwo go widać na niebie. Gdyby ci, co chwalą się swoim bogactwem, pomyśleli o tych prostych sprawach, odnaleźliby stracony uśmiech.
Wieśniak uśmiechnął się, ale na jego twarzy malowało się jeszcze trochę smutku.
Wówczas eremita powiedział doń:
- Czy wiesz, że w stosunku do mnie jesteś królem?
- No, nie przesadzajmy. Z pewnością mam dom piękniejszy od twojego, trochę odłożonego grosza i...
- Nie o tym mówię - powiedział pustelnik i przybliżył lampę do swojego wynędzniałego ciała; nie miał nóg.
Wówczas wieśniak, który miał się uśmiechnąć - zapłakał.
Ponieważ mógł dysponować pieniędzmi i kupił sobie muła, pomyślał więc o podróży Przybył do kraju o wiele większego niż jego kraina i ujrzał dom o wiele piękniejszy od własnego.
- Czyj to dom? - spytał. - Czyżby jakiegoś boga?
- Najbogatszego człowieka w tym kraju - brzmiała odpowiedź.
Wieśniak wrócił w swoje strony i tak ciężko pracował, harował, zapracowywał się, aż wreszcie mógł wybudować sobie siedzibę taką, jak tamta, którą podziwiał.
Tym razem nabył konia i karetę, po czym pojechał do miasta. Tam zaś domów takich, jak jego, były setki. Dziesiątki z nich były nieporównanie piękniejsze. A cóż powiedzieć o pałacu króla? Nawet pracując przez całe życie, w dzień i w nocy nie mógłby współzawodniczyć z takim bogactwem.
Kiedy wracał do domu, smutny i przybity, w wehikule złamało się koło, a koń padł z wyczerpania. Wieśniak musiał więc podróżować pieszo. Kiedy zapadła noc, ujrzał w oddali światełko; był to dom świętego pustelnika.
Wieśniak wszedł i od razu uderzyło go panujące tam wielkie ubóstwo.
- Kim jesteś i czym się zajmujesz - spytał eremitę - że mieszkasz w tak nędznym domostwie?
- To mi wystarcza - odrzekł pustelnik. - A ty z kolei, dlaczego nie jesteś szczęśliwy?
- Bo co, czy to widać?
-Widać to po twoich oczach. Szukają czegoś, czego tu nie ma: bogactwa.
- A jednak, jakież ja widziałem bogactwa! Pustelnik powiedział:
- Czy o zmroku zauważyłeś świetliki na łąkach? Łudzą się, że oświetlają cały świat, ale ich pycha znika, kiedy gwiazdy pojawiają się na niebie. Także one sądzą, że oświetlają niebo. Ale zaledwie ukaże się księżyc, znikają powoli i ze smutkiem. Także księżyc łudzi się, że zalewa ziemię swoim światłem, ale kiedy wschodzi słońce - ledwo go widać na niebie. Gdyby ci, co chwalą się swoim bogactwem, pomyśleli o tych prostych sprawach, odnaleźliby stracony uśmiech.
Wieśniak uśmiechnął się, ale na jego twarzy malowało się jeszcze trochę smutku.
Wówczas eremita powiedział doń:
- Czy wiesz, że w stosunku do mnie jesteś królem?
- No, nie przesadzajmy. Z pewnością mam dom piękniejszy od twojego, trochę odłożonego grosza i...
- Nie o tym mówię - powiedział pustelnik i przybliżył lampę do swojego wynędzniałego ciała; nie miał nóg.
Wówczas wieśniak, który miał się uśmiechnąć - zapłakał.
Lustro- bogactwo duszy
W dalekim kraju wśród pięknych ośnieżonych górskich szczytów mieszkał pewien człowiek.
Dawno temu opuścił miasto, w którym pracował jako profesor na uniwersytecie. Był przez wszystkich szanowany i doceniany jako fachowiec, mimo to nie czuł się szczęśliwy.
Po jakimś czasie postanowił zostawić swoją pracę, sprzedał dom, w który mieszkał i udał się w góry, abym tam z dala od cywilizacji podziwiać piękno przyrody i pisać wiersze. Pisanie sprawiało mu wielką radość. Z dala od zgiełku ulic i dymiących kominów czuł, że jest bliżej natury i bliżej Boga. Tam odnalazł swoje szczęście.
Wreszcie rozbił to, o czym marzył.
Do jego chaty rzadko zaglądali ludzie, czasem tylko jacyś zabłąkani turyści, którzy zboczyli z górskiego szlaku, prosili go o nocleg. Jednak rano skoro tylko pierwsze promienie słońca wyjrzały zza górskich szczytów - udawali się w dalszą drogę.
Po kilku latach takiego mieszkania w odosobnieniu, mężczyzna odczuł głęboko potrzebę udania się do miasta. Długo walczył z tymi myślami, w końcu postanowił się tam udać. Wyjął z komody resztki pieniędzy, który pozostały mu jeszcze z czasów, gdy był profesorem na uczelni i poszedł do miasta.
Do jego chaty rzadko zaglądali ludzie, czasem tylko jacyś zabłąkani turyści, którzy zboczyli z górskiego szlaku, prosili go o nocleg. Jednak rano skoro tylko pierwsze promienie słońca wyjrzały zza górskich szczytów - udawali się w dalszą drogę.
Po kilku latach takiego mieszkania w odosobnieniu, mężczyzna odczuł głęboko potrzebę udania się do miasta. Długo walczył z tymi myślami, w końcu postanowił się tam udać. Wyjął z komody resztki pieniędzy, który pozostały mu jeszcze z czasów, gdy był profesorem na uczelni i poszedł do miasta.
Tam na jednym ze straganów kupił sobie lustro, chciał bowiem wiedzieć jak wygląda, a w chacie, w górach nie posiadał tego przedmiotu. W mieście zabawił zaledwie kilka godzin i pośpiesznie wrócił w góry.
Od ostatniej wędrówki do miasta codziennie rano bohater przeglądał się w lustrze, chcą wiedzieć jak wygląda.
Minęło kilka miesięcy i mężczyzna znów poczuł ochotę na to, by udać się do miasta. Ruszył więc ponownie w drogę, którą pokonywał wcześniej.
Tym razem nie robił zakupów. Przechodząc ulicą spotkał jednego ze swoich kolegów, który też był profesorem na uniwersytecie. Opowiedział mu o tym, że kilka miesięcy temu kupił lustro, aby wiedzieć jak wygląda. Znajomy profesor popatrzył na niego i rzekł:
- Jeśli chcesz wiedzieć naprawdę kim jesteś, nie patrz w lustro, ono pokaże tylko twoje ciało.
Od ostatniej wędrówki do miasta codziennie rano bohater przeglądał się w lustrze, chcą wiedzieć jak wygląda.
Minęło kilka miesięcy i mężczyzna znów poczuł ochotę na to, by udać się do miasta. Ruszył więc ponownie w drogę, którą pokonywał wcześniej.
Tym razem nie robił zakupów. Przechodząc ulicą spotkał jednego ze swoich kolegów, który też był profesorem na uniwersytecie. Opowiedział mu o tym, że kilka miesięcy temu kupił lustro, aby wiedzieć jak wygląda. Znajomy profesor popatrzył na niego i rzekł:
- Jeśli chcesz wiedzieć naprawdę kim jesteś, nie patrz w lustro, ono pokaże tylko twoje ciało.
Patrz na wyraz twarzy człowieka, który z tobą rozmawia. Wtedy ujrzysz swoje wnętrze, i to kim naprawdę jesteś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz