Kaktusy - moja miłość
Na parapecie mojego okna
Stoją kaktusy z rzadka podlewane
Jesienna noc je otuliła sennie
Ciepłym słońcem w ciągu dnia ogrzała
Stoją godnie w milczeniu
igieł wiankiem otoczone...
Ich pąki są nabrzmiałe miłością
gdy czekają na słońce gorące
na moje pieszczoty poranne.
gdy czekają na słońce gorące
na moje pieszczoty poranne.
W ciągu dnia rozchylają kwiaty
Powolutku, delikatnie
by niewinnością bieli się pokazać
by niewinnością bieli się pokazać
żółtym słońcem płonąć,
czerwienią połyskiwać
jak me usta czerwone
gdy czule z uwielbieniem
do pocałunku je składam.
Odwdzięczają się piękną wonią
Ich płatki pełne są nienasyconej miłości
Ich płatki pełne są nienasyconej miłości
gdy zbieram je do koszyka serc, marzeń i tęsknoty
i spoglądając na nie
spijam ten niebiański nektar
by miłość do nich zachować na wieki.
by miłość do nich zachować na wieki.
Bronią swego istnienia na pustyni życia,
Świadomie raniąc me palce....
Świadomie raniąc me palce....
lecz piękną wonią kwiatów wabią
me serce w poranne słońce.
Wolno mi je podziwiać, nie wolno dotykać...
Zatracam się w ich pięknie i w ich urodzie.
Zatracam się w ich pięknie i w ich urodzie.
Choć żywot ich jest tak krótki,
bo otwierają swe pąki o wschodzie słońca
a o zachodzie zaś wonią urzekają.
W blasku księżyca ciesząc oczy gwiazd
lecz dnia następnego znika już ich blask.
Pięknem ich kwiatów jestem odurzona
gdy cieszą me oczy i serce radują.
Tyle miłości swym pięknem pokazują
Tyle miłości kolorami swymi wyrażają
I cały świat mój kolorami malują,
marzeniami obdarzają.
To moje cudowne kaktusy !
One zawsze stoją na parapecie mojego okna.
Piękny wiersz.
OdpowiedzUsuń