Aby o czymś wiedzieć, musisz to najpierw stracić.
Aby uświadomić sobie
istnienie raju, najpierw musisz go utracić.
Dopóki go nie stracisz i nie
odzyskasz, nie zrozumiesz jego piękna.
Cisza ukazuje
umysłowi nieskończoną krainę wieczności, nieśmiertelności, wszystkiego,
co możesz nazwać błogosławieństwem, dziękczynieniem.
Człowiek stracił potrzebę bycia poetyckim, kreatywnym.
Za bardzo
interesują nas towary, gadżety, tworzenie coraz większej i większej
ilości rzeczy. W produkcji chodzi o ilość, a w tworzeniu o jakość.
Będzie trzeba przypomnieć sobie serce.
Ponownie zdać sobie sprawę z
istnienia natury.
Trzeba znów nauczyć się obserwować róże i lotosy,
nawiązać kontakt z drzewami, kamieniami i rzekami, nauczyć się rozmawiać
z gwiazdami.
Jeżli nie potrafisz porozumieć się z samym sobą, w jaki sposób chcesz
porozumieć się z kimś innym?
Dlatego pierwsza miłość skierowana jest na
siebie.
Dopiero wtedy możliwa jest ta druga.
Ludziom śpieszy się do
drugiej miłości, choć nic nie wiedzą o pierwszej.
Chodzisz, jesz, pijesz - wszystkie te czynności świadczą o tym, że
twoje ciało i twoja świadomość stanowią organiczną całość. Człowiek nie
może jednocześnie torturować ciała i wyostrzać świadomości.
Ciało musi
być kochane - powinieneś być jego przyjacielem. Jest ono twoim domem.
Musisz oczyścić je ze wszystkich śmieci, pamiętając, że przez cały czas,
dzień w dzień, ci służy. Nawet gdy śpisz, twoje ciało nie przestaje
pracować - trawiąc, przemieniając to, co zjadłeś, w krew, usuwając
martwe komórki, dostarczając nowy, świeży tlen; a ty śpisz sobie w
najlepsze.
Robi wszystko, abyś przetrwał, abyś przeżył, choć ty jesteś tak
niewdzięczny, że nigdy mu za to nie podziękowałeś. Wręcz przeciwnie,
twoja religia nauczyła cię, abyś je torturował: „ciało jest twoim
wrogiem, musisz się uwolnić od niego i tego, co cię z nim wiąże" (...)
Dopóki bowiem nie będziesz szanował swojego ciała, nie będziesz też w
stanie szanować innych. A jest ono żywym organizmem, które nigdy nie
wyrządziło ci krzywdy. Służyło ci od momentu twojego poczęcia i służyć
będzie aż do śmierci. Zrobi wszystko, co zechcesz - nawet niemożliwe - i
nie będzie ci nieposłuszne (...)
Nigdy nie myślałeś o tym, co się w nim dzieje.
A wszystko to jest
cudowne i tajemnicze. Niemniej nigdy się w to nie zagłębiałeś.
Nigdy nie
zadałeś sobie trudu, aby lepiej poznać swoje własne ciało - a chcesz
udawać, że kochasz innych ludzi? Nie możesz, ponieważ innych ludzi
również postrzegasz jako ciała.
Zaobserwuj, w których miejscach w twoim ciele występuj ograniczenia, i
zrób trzy rzeczy.
Po pierwsze, gdy chodzisz, siedzisz lub gdy nic nie
robisz, wydychaj głęboko powietrze. Nacisk powinieneś kłaść na wydech, a
nie na wdech. Wydychaj głęboko - wydychaj tyle powietrza, ile jesteś w
stanie z siebie wyrzucić. Wydychaj ustami, ale rób to powoli, tak by
zabrało to trochę czasu. Im dłużej będziesz wydychał, tym lepiej,
ponieważ wydech będzie głębszy.
Gdy pozbędziesz się całego powietrza z
organizmu, ciało zrobi wdech; ciało, nie ty. Wydech powinien być powolny
i głęboki, natomiast wdech szybki. To zmiękczy pancerz wokół klatki
piersiowej.
Jeśli od dzieciństwa twoja ekspresja nie była taka, jaka powinna -
czyli nie byłeś w stanie wyrazić czy zrobić tego, co chciałeś - ta
niewyrażona energia osadza się w gardle.
Gardło jest ośrodkiem
ekspresji. Nie służy jedynie do połykania, jest również ośrodkiem
wyrażania. Wielu ludzi korzysta z niego tylko w tym pierwszym celu.
Wykorzystują je tylko w połowie, ale akurat ta ważniejsza połowa
pozostaje nietknięta.
Wiele można zrobić, by ułatwić sobie ekspresję.
Jeśli kogoś kochasz, mów
tej osobie to, co chcesz powiedzieć, nawet jeśli miałoby to zabrzmieć
głupio; czasem nie zaszkodzi się wygłupić. Mów o rzeczach, które rodzą
się w tobie w danej chwili.
Nie wytłumiaj ich.
Jeśli kogoś kochasz, daj się całkowicie ponieść, nie kontroluj się.
Jeśli jesteś wściekły i chcesz coś powiedzieć, zrób to na gorąco!
Zły
jest jedynie zimny gniew, gorący - nigdy. To ten zimny jest naprawdę
niebezpieczny. A ludzi nauczono właśnie tego: zachowujcie chłodny
spokój, nawet kiedy jesteście źli. Tylko że wtedy ta trucizna w was
pozostanie. Czasem dobrze jest pokrzyczeć i wyrzucić z siebie emocje.
Kiedy człowiek ma nadmiar energii, z którą nie wie, co zrobić, często
zaczyna obgryzać paznokcie lub palić papierosy. Obgryzanie paznokci i
palenie papierosów to przejawy tego samego problemu.
Robisz cokolwiek,
żeby tylko znaleźć sobie zajęcie, bo w przeciwnym wypadku twoja energia
staje się trudna do zniesienia. Kiedy inni zaczynają to krytykować,
mówiąc, że jesteś nerwowy, rodzi się jeszcze więcej zahamowań. Nie masz
nawet tyle swobody, żeby obgryzać własne paznokcie!
Należą do ciebie, a
nie wolno ci ich obgryzać.
Toteż ludzie wymyślają czynności zastępcze -
np. guma do żucia... To przebiegły sposób: nikt nie będzie cię
krytykował za żucie gumy. Jeśli zapalisz, także nikt nie będzie się za
bardzo sprzeciwiał. A przecież obgryzanie paznokci jest mniej szkodliwe -
właściwie wcale nie jest szkodliwe.
To niewinna przyjemność. Wygląda
nieładnie i trochę dziecinnie, ale to wszystko. Jednak starasz się tego
nie robić.
Musisz nauczyć się żyć bardziej energicznie, to wszystko, a
przyzwyczajenia te znikną. Więcej tańcz, śpiewaj, pływaj, chodź na
długie spacery. Wykorzystaj swoją energię w kreatywny sposób. Przejdź od
minimum do maksimum. Żyj bardziej intensywnie. (...)
Postępuj tak przez kilka tygodni, a z zaskoczeniem zauważysz, że
obgryzanie paznokci zniknie samo. Teraz masz ciekawsze rzeczy do
robienia - kogo interesowałyby paznokcie? Zawsze patrz na przyczynę, a
nie na objaw, który z niej wynika.
Człowiek może funkcjonować za pośrednictwem trzech ośrodków: pierwszym
jest głowa, drugim serce, a trzecim pępek. Jeśli funkcjonujesz z
pozycji głowy, wytwarzasz coraz więcej myśli. Ale są one
nieskonkretyzowane, to zwyczajne bajanie; obiecują wiele, lecz nic nie
dają.
Umysł jest wielkim oszustem i dysponuje wielkimi możliwościami wodzenia
nas na manowce - potrafi „przewidywać". Może stworzyć ci złudę jakiejś
utopii czy pragnień i powtarzać nieustannie: „To zdarzy się jutro" -
choć nie zdarzy się nigdy! Bo nigdy nic nie dzieje się w głowie. Głowa
nie jest tym miejscem, w którym cokolwiek może się wydarzyć.
Drugim ośrodkiem jest serce. Jest ono centrum uczuć - dzięki niemu
czujesz. Jesteś bliżej domu; jeszcze nie w domu, ale bliżej. Kiedy
czujesz, jesteś pełniejszy, jesteś bardziej namacalny. Kiedy czujesz,
istnieje szansa, by coś się zdarzyło. Taka możliwość nie istnieje w
głowie; w sercu - choć jest niewielka -jednak istnieje.
Ale serce także nie daje nam dostępu do tego, co rzeczywiste. To umiejscowione jest jeszcze głębiej, w pępku. W ośrodku bycia.
Myślenie, odczuwanie i bycie - oto trzy ośrodki. Czuj więcej, a wówczas
zaczniesz mniej myśleć. Nie walcz z myśleniem, ponieważ walka taka też
będzie tworzeniem nowych myśli, myśli o walce. Twój umysł jest w tym
niepokonany.
Gdy wydaje ci się, że wygrałeś, będzie to tak naprawdę
zwycięstwo twojego umysłu; jeśli przegrasz, to ty zostaniesz pokonany.
Jesteś skazany na porażkę, nie walcz więc z myślami. Jest to daremne.
Zamiast walczyć z myślami, skieruj swoją energię na odczuwanie: raczej
śpiewaj, niż myśl; raczej kochaj niż filozofuj; czytaj raczej poezję niż
prozę. Tańcz, obserwuj naturę i cokolwiek robisz, rób to z sercem.
Człowiek musi nauczyć się funkcjonować również z tym, co w nim negatywne. Tylko wtedy może stać się całością.
Wszystkim nam zależy na doznawaniu samych rzeczy pozytywnych.
Gdy jesteś
szczęśliwy, akceptujesz to; gdy jesteś nieszczęśliwy, wypierasz to. Ale
łączysz w sobie te dwa stany.
Gdy wszystko idzie do przodu, czujesz się
świetnie; gdy wszystko zatrzymuje się, staje, czujesz się jak w piekle.
Ale musisz zaakceptować obie emocje.
Tak wygląda życie: składa się i z
piekła, i z nieba. Rozdzielanie ich jest fałszem. Nie ma nieba gdzieś na
wysokości, a piekła gdzieś w dole. Oba są tutaj. W jednej chwili
czujesz się jak w niebie, w następnej - jak w piekle.
Trzeba poznać negatywny aspekt siebie i odprężyć się w jego obecności.
Wtedy pewnego dnia ze zdziwieniem przekonasz się, że te negatywne
cząstki dodają życiu smaku. Nie są niezbędne, ale dodają życiu przypraw.
Inaczej byłoby nudne i monotonne. Sam pomyśl: jesteś coraz
szczęśliwszy, coraz szczęśliwszy, coraz szczęśliwszy... Co później?
Momenty smutku przynoszą zapał, chęć poszukiwania i przygód. Odzyskujesz
apetyt. Powinieneś funkcjonować całą pełnią siebie. Akceptować dobre i
złe strony. Nie ma sposobu na pozbycie się czegokolwiek. Nikt nigdy nie
pozbywa się niczego, można się tylko nauczyć wszystko akceptować.
Wtedy pojawia się harmonia pomiędzy ciemnością i światłem, i jest ona
piękna. Dzięki kontrastom życie staje się harmonijne.
Staraj się wykorzystać każdy moment. Nie stwarzaj problemów. Nie
zastanawiaj się: „Co powinienem zrobić, aby przestać odczuwać lęk?" Gdy
czujesz się zdenerwowany, bądź zdenerwowany! Gdy jesteś nieszczęśliwy,
bądź nieszczęśliwy i nie rób wokół tego zbyt wiele szumu - po prostu
bądź nieszczęśliwy; cóż więcej możesz zrobić?
To tak jak z pogodą: przychodzi lato i robi się gorąco; cóż możesz
począć? Gdy jest upal, bądź rozgrzany i spocony, a gdy jest zimno, trzęś
się i bądź zadowolony!
Powoli zauważysz rodzące się relacje między
przeciwieństwami. A dzień, w którym zauważysz tę dwubiegunowość, będzie
dniem zrozumienia i objawienia.
W buddyzmie stosuje się metodę znaną jako „trzykrotne odnotowanie".
Jeśli pojawia się problem [emocjonalny] - na przykład jeśli ktoś poczuje
nagle potrzebę seksualną, chciwość lub gniew - należy trzy razy
potwierdzić jego istnienie. Jeśli rodzi się gniew, uczeń musi w myślach
wypowiedzieć trzy razy: „Gniew... Gniew... Gniew", aby w pełni go
zauważyć, aby nie umknął on świadomości. I tyle. Następnie wraca do
swojego zajęcia. Nie robi nie z samym gniewem, po prostu trzykrotnie go
zauważa.
TO przepiękna praktyka.
Gniew znika, gdy uświadomisz sobie I
potwierdzisz jego istnienie Nie może cię zalać - byłoby to możliwe
tylko wtedy, gdybyś nie był go świadomy, Trzykrotnie zaobserwowanie jego
obecności buduje w tobie świadomość, która dystansuje cię od gniewu.
Możesz go zobiektywizować, ponieważ on jest „tam", a ty jesteś „tu".
Budda nauczał, by czynić tak zawsze.
Zwykle wszystkie kultury i cywilizacje uczyły nas, aby dusić problemy.
Stopniowo stawaliśmy się więc ich nieświadomi - do tego stopnia, że o
nich zapomnieliśmy, wydaje się nam, że nie istnieją.
Właściwe postępowanie jest odwrotne. Uświadom sobie problem, a gdy będziesz się na nim koncentrował, rozpłynie się.
Będąc z kimś, zawsze pamiętaj, że może to być wasz ostatni raz.
Nie
zmarnuj go na bzdury, nie twórz konfliktów, które nic nie znaczą. Gdy
zbliża się śmierć, wszystko inne traci znaczenie.
Gdy ktoś zrobi czy powie coś, na co ty się zdenerwujesz, pomyśl o
śmierci. Wyobraź sobie śmierć tego człowieka albo własną - jakie
znaczenie będzie wtedy miało to, co ta osoba powiedziała? Mógł mieć na
myśli coś zupełnie innego. Może uraziła cię jedynie twoja interpretacja?
Na sto problemów, dziewięćdziesięciu dziewięciu winna jest nasza
interpretacja.
Ilekroć z kimś jesteś, pamiętaj też, że nie jest to ta sama osoba co
poprzednio, ponieważ wszystko ulega zmianom.
Nie można dwa razy wejść do
tej samej rzeki.
Nie można dwa razy spotkać tej samej osoby.
Będziesz
odwiedzać swoją matkę, ojca, braci, siostry i przyjaciół - ale oni na
pewno się zmienili.
Nic nie pozostaje takie samo. Ty również się
zmieniłeś, nie będziesz tą samą osobą; również dlatego ludzie wydadzą ci
się inni.
Jeśli będziesz pamiętać o tych dwóch sprawach, miłość będzie mogła
rozkwitnąć.
Zawsze spotykając się z kimś, traktuj wasze spotkanie jak
pierwsze.
I zawsze traktuj je tak, jakby miało być ostatnim. Tak to
właśnie jest.
Wtedy te krótkie chwile razem mogą stać się cudownym spełnieniem.
... na podstawie - "Apteka dla duszy" - OSHO
... obraz kanadyjskiego malarza Emaniuela Garanta.