10 czerwca 2012

Cisza


Jakaś ciepła mnie otacza cisza wokół,
Padam z nóg i czuję ręce na ramionach,
Do nóg czyichś schylam głowę, jak pod topór.
Moje stopy poranione świecą w mroku,
Lecz panika – nie wiem skąd wiem – jest już dla mnie skończona. 

Jacek Kaczmarski, Syn marnotrawny

 Obraz Cisza... - Artysta Justyna Kopania

Cisza...................

Widzę śpiące ulicę, widzę malowane matryce,
Rozmazane kamienice mijam,
Ciszą się upijam.

Gdybyśmy byli tak mądrzy, by wsłuchać się w ciszę! Lecz wciąż jesteśmy ludźmi i nie potrafimy nawet słuchać własnych rozmów. ... 
Paulo Coelho >Pielgrzym<

 

Cisza jest cudownym stanem.
To przestrzeń, w której może narodzić się pełne odprężenie.
Bez ciszy jesteśmy tylko instynktem działającym na zasadzie akcji i reakcji – jak zaprogramowane roboty. Niby dobrze, ale w życiu, świadomym życiu nie chodzi wyłącznie o to, aby działać, ale aby robić to mądrze i z korzyścią dla wszystkich, łącznie z Matką Ziemią.

Tak naprawdę od wielu lat nie doświadczamy ciszy.
Zakłócają ją nam sąsiedzi, którzy mieszkają zbyt blisko, za zbyt cienką ścianą, samochody, telewizja, telefony, ujadające zwierzęta.
Nawet już przy naszym narodzeniu się często nie towarzyszą nam spokój, odprężenie, a pośpiech lekarzy i niedługo potem okrzyki innych noworodków.
Czy w takich warunkach można być sobą? Czy można żyć normalnie? Nie można.
Czy raczej powiedzmy inaczej: można, ale dopiero po wykonaniu pracy z własnym umysłem, wnętrzem, ze swoimi przekonaniami i nawykami. Inaczej będziemy tacy, jak przysłowiowi „oni”. Będziemy robić to, co oni, mówili to, co oni i działali, jak oni. A „onym” – nie trzeba przekonywać - jest to bardzo na rękę. Chcą mieć przecież karną drużynę, którą łatwo sobie podporządkować i nią dyrygować. Nakazywać ludziom, co mają jeść, robić, jak myśleć i w co wierzyć. A przecież nie o to chodzi. My chcemy działać zgodnie z własnym sercem, możliwościami i umiejętnościami. Pragniemy być szczęśliwi, ale na swój, szczególny sposób (bez szkodzenia innym i sobie), a nie tak, jak nakazuje moda lub się tego oczekuje.


Obraz Morze III - Artysta Justyna Kopania
Cisza dla człowieka jest to stan, kiedy nic go nie porusza, zwłaszcza z zewnątrz. Gdy doświadczasz takiego stanu, wtedy masz szansę otworzyć się na ciszę wewnętrzną – spokój ciała, umysłu, energetyki, uczuć i własnego serca.
Cisza rodzi spokój, a spokój odprężenie. Gdzie odnajdziesz taką ciszę?
Na początek warto zdać sobie sprawę z tego, że na co dzień żyjemy we wszechobecnym wokół hałasie. Hałas jest nienaturalny. Kiedyś go nie było. Nie było tysięcy aut, nie było fabryk zabierających ludziom tlen i spokój. Owszem, one zaoferowały nam wygodę i postęp cywilizacyjny. Ale za jaką cenę? Myślę, że ludzkość powinna już dawno jako całość zadecydować, że nie zysk jest najważniejszy, lecz dobro człowieka. Gdyby tak było, już dawno wprowadzono by do powszechnego użycia wiele wynalazków i technologii, jak chociażby czyste ekologicznie samochody na wodę czy energię próżni. Te technologie są znane od lat i od dawna mogłyby nam służyć. 

Gdy zdamy sobie sprawę, że otacza nas hałas zewnętrzny, próbujemy się od niego odizolować. Możemy poszukać sobie w tym celu przyjaznego miejsca, najlepiej na łonie Natury, pośród drzew, szumu traw i zapachu wody. Może się jednak okazać, że również tam będziemy odbierali hałas. Dzieje się tak dlatego, że także my jesteśmy jego źródłem. Mówimy za głośno, za dużo i często niepotrzebnie.
Chcemy dzięki temu poczuć się ważni i oddziaływać na innych. Pragniemy, by nas zauważyli. Puszczamy za głośno muzykę, często zresztą taką, która raczej szkodzi, niż pomaga w wyciszeniu. I śmiecimy. Po prostu przenosimy w te cudowne miejsca nasz cały codzienny bałagan.
Jest takie przysłowie – „Mnich wszędzie, gdzie się pojawi robi z tego miejsca świątynię, a pijak knajpę”.
Jeśli więc zdamy sobie sprawę z tego, że ja również mogę tworzyć ciszę, albo nie, staniemy się odpowiedzialni za siebie, swoją przestrzeń i oddziaływanie na nią.
Dlatego czasem warto zafundować sobie np. raz w tygodniu czy miesiącu „post” od telewizji, radia czy spacerów po galeriach handlowych  :).

Warto wtedy wziąć ciepłą kąpiel z olejkami eterycznymi, przy blasku świec. Dzięki temu nasze zmysły bardziej się wyciszą i łatwiej wejdziemy w ciszę wewnętrzną.

Cisza sprzyja uważności .
                                                        Dzięki niej więcej postrzegamy.
http://www.touchofart.eu/galeria/Justyna_Kopania/Morze_cisza_jk243-v.jpgDo głosu dochodzą ważne kwestie, które na co dzień, zajęci bieżącymi sprawami, odsuwaliśmy. Zazwyczaj, gdy idziemy z kimś i jesteśmy zaaferowani rozmową, to często nie zauważamy drzew, domów i ludzi, których mijamy. Gdy natomiast dzieje się to w ciszy, najlepiej ze spokojnym umysłem i radosnym sercem, to widzimy wszystko. A przynajmniej wiele.

Wzajemne oddziaływanie ciała i umysłu zostało już wielokrotnie opisane.
Ze swojej strony poproszę Cię o wzięcie udziału w pewnym eksperymencie.
Ćwiczenie składa się z dwóch etapów. 

Pierwszy jest w miarę łatwy. Robiąc wdech wystarczy pomyśleć: „Wdech”, albo „Wdycham” a przy wydechu, pomyśl „Wydech”, albo „Wydycham”. 
Nic ponad to, żadnej innej myśli. Utrzymaj to przez 3 minuty. Oddychaj głęboko i spokojnie. Pozwól ciału i umysłowi całkowicie się odprężyć. Dzięki temu umysł się uspokoi. Poprzez koncentrowanie się tylko na tych dwóch słowach, zmaleje oddziaływanie bodźców zewnętrznych i chęć reakcji na nie. Rozbieganie umysłu lgnącego do wielu innych myśli lub rzeczy naraz zmniejszy się. 


A teraz coś tylko dla Orłów :-)
Druga część ćwiczenia polega na tym, aby nadal skupiać się na oddychaniu, ale tym razem w taki sposób, aby obserwować wdech i wydech, tyle że bez myśli. Po prostu jesteśmy świadkiem tego, co się dzieje.
Poczuj więc oddech. 

Poczuj jak powietrze wchodzi do twojego ciała przez nos i zaobserwuj, jak z niego wychodzi. Nie werbalizuj tego. 
Poczuj tylko strumień powietrza. Bądź świadomy, utrzymując stan mentalnej ciszy. 
Nie twórz nowych myśli.
Nie przyciągaj ich. 
Zdaj się na odczuwanie. Jeżeli napłyną jakieś myśli, pozostaw je. Nie ciągnij ich. Nie obwiniaj się również o to, że pomyślałeś, a miało być inaczej. Powróć jedynie do odczuwania tego, co się dzieje. I nie martw się, jeżeli nie wyjdzie za pierwszym czy dziesiątym razem, bo to zaawansowana praktyka.
Po kilku minutach takiego oddychania, najlepiej pełną piersią, wypełniając brzuch i klatkę piersiową spokojnym, miarowym oddechem, powróć do normalnego stanu. 

Zaobserwuj, jak się czujesz i jak się zachowuje ciało. Zauważ teraz – ale dopiero teraz - co myślisz i na co masz ochotę. Poczuj różnicę.
Na czas wykonywania tego ćwiczenia wyłączyliśmy się całkowicie z odczytywania impulsów z zewnątrz, choć oczywiście z czasem można być w pełni świadomym także i ich, nadal przebywając w wewnętrznej ciszy. Robiliśmy coś całym sobą. Nie rozpraszaliśmy swojej energii na tysiące impulsów, które do nas docierają.
Pozwoliliśmy też sobie na ciszę.
   
Ciszę zewnętrzną i wewnętrzną, która przynosi odprężenie i umożliwia coś więcej niż tylko działania mechaniczne, uwarunkowane społecznie, kulturowo, religijnie czy w jakiekolwiek inny sposób.

Zastanów się, jak byś żył, gdybyś dawał sobie szansę codziennie na znalezienie czasu na ciszę, na pobycie ze sobą, na relaks? Jak byś się czuł, gdybyś nauczył się obcować ze swoją własną energią i cieszył się tym i przyzwyczaił do tego, że można czerpać z tego ogromną radość i satysfakcję? Jak byś reagował na siebie, swoje sukcesy i porażki albo rodzinne spory i problemy?


Na koniec najtrudniejsze ćwiczenie, które wymaga refleksu oraz pamiętania o nim. 

Chodzi o to, by choć przez tydzień, gdy zdarzy się sytuacja, w której poczujesz wzburzenie i już będziesz chciał na kogoś krzyknąć ze złości, abyś powstrzymał się na sekundę i…nabrał pełne powietrza płuca, potem jeszcze raz i jeszcze… Co najmniej 3-5 razy. Możesz wdychać nosem, wydychać ustami. Ale równie dobrze działa wydychanie nosem, a nawet w sytuacjach stresowych jest to nawet efektywniejsze, bo nie pokazujemy na zewnątrz, że jesteśmy aż tak wzburzeni. 
To ważne, biorąc pod uwagę to, że część osób lubi wkurzać innych i bawi ich to, gdy znowu kogoś doprowadzą do takiego stanu. Nie dawajmy im satysfakcji. Pozostańmy w ciszy i spokoju.
Dzięki temu przeczekamy pierwszy moment, w którym - zgodnie z prawem akcji i reakcji - chcemy zadziałać impulsywnie. 

Mamy też szansę wyjść ze świata nawyków ukształtowanych w nas od dzieciństwa. Oczywiście czasem o wiele lepiej jest działać szybko i instynktownie, a nawet krzyknąć, ale relacje przestrzenne istot na ziemi są w pewnych miejscach tak zaburzone, że instynkt często już nie pomaga - poza sytuacją ratowania życia.
Potem – po tych oddechach - jeżeli będziemy w stanie, uśmiechnijmy się. 

Do siebie i do osoby, na którą mieliśmy ochotę krzyknąć. 
Odczujmy spokój i radość, która trwa właśnie teraz. Pozwólmy jej trwać. Niech cisza będzie czymś trwałym. Trwalszym niż skały. 
W symbiozie z nią można zbudować wiele dobrego. 
Teraz, gdy się uśmiechnąłeś, mów do osoby, na którą przed chwilą chciałeś nakrzyczeć. Cokolwiek powiesz, będzie dobre i właściwe, bo powstrzymałeś swoją agresję, dałeś dojść do głosu mądrości i spokojowi. 
Cisza zrobiła swoje. 
Ofiarowałeś jej szansę. 
Niektórzy mówią – pozwól tylko, aby w twoim sercu zagościła prawda, a ona wszystko załatwi. 

  
Podobnie jest z ciszą. 
Dzięki temu również wyszedłeś – przynajmniej w tej konkretnej sytuacji - z budowania negatywnej karmy, tworząc coś, co jest kluczem do wyjścia z przywiązania umysłu do materii. Zareagowałeś zgodnie z mądrością serca, bez względu na prowokacje i manipulacje 
 innych. Pozostałeś sobą – sobą prawdziwym.  

Warto znaleźć codziennie czas na przebywanie w zewnętrznej ciszy. A z czasem nauczyć się obcować z ciszą wewnętrzną – pochodzącą z naszego wnętrza i nią cieszyć. Chodzi tutaj o ciszę w ciele, energetyce, emocjach, uczuciach i umyśle.
To są Twoje narzędzia, za pomocą których działasz i przejawiasz się w przestrzeni fizycznej. Ciało można uspokoić poprzez relaks i odprężenie. 

Gdy jest zdrowe i nieprzeciążone pracą, seksem, ani jedzeniem, wtedy ono również odczuwa ciszę i radosną błogość wynikającą z samego faktu szczęśliwego bycia. Energia płynie wtedy przez ciało łagodnie, a mimo to jest pełna siły. Nie ma napięć, a tym samym i blokad przepływu energii. 
Wszystkie organy są zaspokojone pod względem pokarmu dostarczanego przez krew, jak i przez energię, pranę, która dociera poprzez subtelne kanały energetyczne. 
Gdy nasze uczucia są w równowadze nie poddajemy się euforii czy przygnębieniu. Również sfera uczuć może się wyciszyć, dać nam wytchnienie. Gdy zaś właściwie kierujemy swoim umysłem, pomaga on zrealizować to, co dla nas najlepsze. 
Obraz Przemijanie - Artysta Justyna Kopania


Życzę Ci,Czytelniku,  abyś żył pięknie, mądrze i dostatnio. 
W cichości serca. Bo stamtąd pochodzi mądrość i natchnienie. Gdy nasze serce przepełnione jest ciszą, cokolwiek zrobisz będzie mądre i właściwe. 
I chociaż bylibyśmy fizycznie bardzo aktywni, zagości w nas, jak w oku cyklonu, absolutna, tchnąca szczęściem cisza.

 
     Cisza będąca oddechem Boga.  
Daj nam oddechu pełną garść
Na chwilę - Boże zwolnij czas
[...]
Czasu Ci Boże nie ubędzie
Ty wszystko możesz jesteś wszędzie
A nam się przyda taka chwila
Żeby nad życiem się zatrzymać
Adam Ziemianin,  Przyda się taka chwila(fragment)
 Mądrość prowadzi nas do siebie.
http://www.touchofart.eu/galeria/Justyna_Kopania/Morze_cisza_jk243-v.jpg
   
Cisza – niekiedy tylko pająk siatką wzruszy,
Lub przed oknem topolę wietrzyk pomuskuje ;
Och! jak lekko oddychać, słodko marzyć duszy –
Tu mi gwar, tu mi uśmiech myśli nie krępuje.
 

Cyprian Kamil Norwid - Samotność


Źródło:
Artykuł ukazał się w nieistniejącym już piśmie „Odnowa” nr 10/2008, str. 28-29
Przeredagowany ukazał się w piśmie „Nieznany Świat” nr 11/2010 str. 20-22.
 http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=1472
obraz pędzla  Justyny Kopania

8 czerwca 2012

O śmierci

beksiński malarstwo

Zarys istot, którymi mógłbym być, ale już nie będę, milczą jak
beksiński śmierćrozrzucone zabawki opuszczone nagle przez dziecko.

Śmierć jest ze mną i we mnie.

Chodzę w niej jak w płaszczu za dużym na mnie - wiejąc
szerokimi rękawami i ciągnąc poły po ziemi szeleszczącej
jak blacha.

Nieprzeźroczysty zapach mydła i przestrzeni oblepił odejścia
moich bliskich, gdy odrywali się od istnienia jak wielkie
kawały tynku. Przeraźliwa zagadka ich roztapiania się
okratowała mnie w separatce zgrzytliwej i daremnej. Już
przestałem rzucać się na kraty, drapię się tylko w głowę i
chodzę w kółko.

Śmierć niewyraźna - o tam - mieni się w oczach, rozciąga
i kurczy. Jako chmura ciemności toczy się po niebie
spłaszczonym i niskim - potem uwysmuklona nagle
romantyczna heroina jest tą, która wdeptuje oczy
końcami swych błyszczących francuskich obcasów.

A gdy potok ironii unosi ludzi - drewniane kukły o
wyprężonych drętwo rękach i nogach -

pęka z trzaskiem lustrzane przeczucie braku mnie, który w
pustce pozostałej będzie podskakiwał uwiązany na tykaniu
wszystkich zegarów jak na sznurku.

Zdzisław Stroiński


trup beksińskiego

Malarstwo : Zdzisław Beksiński

6 czerwca 2012

Monolog Kirke


Skoro raczej ociągasz się niż spieszysz
ze swym powrotem

skoro tak okrężnymi drogami
zdążasz podobno w progi domu
choć w istocie oddalasz się
i oddalasz

a ona ani nie potrafiła
zatrzymać cię ani
teraz przynaglać
byś ku niej pospieszał

czy aby na pewno
- tak prując szyjąc i prując -
ona pragnie mężczyzny

czy nie woli zwodzić
frygida
(bo leciwa zbyt
by ją zwać nimfetką -)

jakże mi dziwna
ta przysłowiowa wierność jej
czy też przebiegłość

tak szyć i pruć by znów
w ręcznej robótce się schronić
przed pieszczotą mężczyzny

przedkładać chłód czystego płótna
nad zmiętą pościel lepką
od jakże słodkich soków miłosnych uniesień

lecz i ty zali nie jesteś
także dziwny

takiś niby zmyślny
przebiegły
a kiedy
odsłoniłam prawdziwe oblicze
twych druhów

ich utajony pod maską obłudy
ryj pospolity
czemuż
nie czarodziejkę swoją we mnie
widzisz
a jakąś wiedźmę bez mała

nie kobietę płonącą z żaru uczuć
tylko -

kto tu złośliwszy niecny
kto

gdybym istotnie była wiedźmą przecież
już byś się stał -

ale ty nie słuchasz
szukasz wybiegów wymówek

wciąż te parole parole parole

wreszcie przejrzałam cię
ha, nie próbuj przeczyć

jakże tobie wygodnie z tą Penelopą w tle
która szyje i pruje
i rzekomo czeka - -

tak tak tak
jakże wygodnie
odgrywać rolę wiernego małżonka
który się głowi poza tym
jakby tu nie być z nią razem
czym by się odgrodzić

gotów nawet wszcząć wojnę byle czmychnąć z łoża

ach te parole parole parole
doprawdy
ładna z was para
dobrana
ale jużem przejrzała cię
nie próbuj przeczyć
ty nie potrafisz kochać

co najwyżej
umiesz zatracać się w czczej gadaninie

piękne słówka o tak tak
w tym jesteś mocny

Bogowie
czy ta noc się już nigdy nie skończy
mam się tu sama do świtu
z boku na bok przewracać
bez zmrużenia powiek
podczas gdy ciemność dyszy
od spazmów słowika
i oszałamia bezlik ziół swą wonią
te cząbry mięta szalej i duszne goździki - -

Już z przewróconej burty nocy
ciekną zorze
z ich pozłotą się mieni róż i seledyny
a ja tu nadal sama z palącą udręką

gdybym swymi ustami dziś dotknęła skał
pewno by trysło z nich źródło

z błysku źrenic
zdolna byłabym skrzesać jasny grom

tylko jednego głazu poruszyć nie zdołam
tego w twej piersi

ależ nie nie dlaczego
ależ skąd
nikt cię gwałtem nie trzyma tutaj
cudzoziemcze
jedź proszę wracaj do swojej Itaki
skoro taka twa wola

to coś wziął za mą łzę jest rosą z róży
witając ranek
wtuliłam twarz w jej płatki dla ochłody
ale spójrz jak się miota morze
jak zrywa się wiatr

trzeba ci będzie podróż odłożyć do jutra.

Urszula Kozioł

3 czerwca 2012

Anatomia Kłamstwa


Anatomia Kłamstwa
(foto. Mariusz Troliński)
„Kłamstwo niczym nie różni się od prawdy, prócz tego, że nią nie jest”
Stanisław Jerzy Lec
Kłamstwo to jeden z fenomenów naszego świata. Jedna z tych rzeczy, które trudno zdefiniować, lecz bardzo łatwo rozpoznać. Każdy wie, kiedy kłamie, i każdy dotkliwie odczuwa gorycz, kiedy sam zostanie okłamany. Wszyscy kłamiemy i niemal wszyscy potępiamy kłamstwo. Zarazem jednak żyjemy w czasach, w których kłamstwo staje się pomału normą.
Według encyklopedii kłamstwo to po prostu ....
„wypowiedź zawierająca informacje niezgodne z przekonaniem osoby mówiącej o rzeczywistości. Kłamca przekazuje informacje niezgodnie z jego przekonaniem o rzeczywistości z intencją, by zostały wzięte za prawdę”.
Tyle tylko, że gdyby tę definicję traktować dosłownie, to okazałoby się, że kłamstwem jest większość wypowiadanych przez nas zdań.
Bardzo często kłamiemy, mówiąc „dzień dobry” lub że cieszymy się na widok ludzi, którzy są nam obojętni, wrodzy.
Większość konwencjonalnych uprzejmych wypowiedzi, których tysiące wymieniamy z różnymi ludźmi, wcale nie ma zawierać prawdy.
To małe kłamstwa, które wygłaszamy bez zastanowienia, a ich zadaniem jest podtrzymywanie naszych związków i kontaktów międzyludzkich. Konwencje dobrego wychowania w wielu sytuacjach mówienia prawdy zakazują.Gdyby wyobrazić sobie świat i życie, w którym ludzie mówią wyłącznie prawdę, okazałoby się, że taki świat jest nie tylko dziwaczny, ale wręcz potworny.
Drobne nieprawdy wygłaszane podczas „gier towarzyskich” mają za zadanie podtrzymanie miłego nastroju oraz dobrego samopoczucia rozmówcy, który zresztą wcale w takich sytuacjach nie oczekuje bezlitosnej i często nieprzyjemnej, ale za to prawdziwej oceny. W takich sytuacjach kłamiemy, żeby być lubianymi.
Np. jeśli nie mamy ochoty z kimś rozmawiać, kłamiemy, mówiąc, że jesteśmy zajęci. Nie informujemy tej osoby, że jest nudna i przeszkadza nam w oglądaniu telewizji. Co gorsza, taki świat byłby też śmiertelnie niebezpieczny. W społeczeństwie ludzi mówiących wyłącznie prawdę wystarczyłby jeden tylko kłamca, by uzyskać nad pozostałymi ogromną władzę.

Kłamstwa zwierząt

Kłamstwo jako zjawisko musi być bardzo stare i pierwotne, skoro ma swoje miejsce w ewolucji i doborze naturalnym. Kłamią zwierzęta, a nawet rośliny. Jak pisze Krzysztof Szymborski w książce „Poprawka z natury”, przyczyną udomowienia żyta było poniekąd to, że jego ziarna upodobniły się do ziaren pszenicy. Nie dawało się ich rozdzielić, więc trzeba było udomowić obie trawy.
Podobnie było z owsem, który z początku był chwastem na polach jęczmienia. Istnieją rośliny zdolne do wydzielania zapachu padliny po to, by zwabić owady, aby je zapyliły; są takie, których kwiaty upodabniają się do nadobnych samic owadów; passiflora, nękana przez gąsienice pewnego gatunku motyla, w toku ewolucji nauczyła się wytwarzać na liściach twory do złudzenia przypominające zgrupowania jaj tego owada. Można by mnożyć w nieskończoność przykłady roślinnego i zwierzęcego stosowania kamuflażu, organizmów przeobrażonych w kształty do złudzenia przypominające np.: gałązkę, wodorost, kawałek kory albo dno morskie.


Motyl wschodniej Palinurus Tiger (Papilio glaucus) na kwiat w ogrodzie Zdjęcie Seryjne - 7547467Swoistym „królem kłamców” jest motyl Papilio glaucus, który stosuje cały szereg forteli na każdym etapie rozwoju.
Jego larwy wyglądają jak ptasie odchody, gąsienice mają kolor, który uniemożliwia dostrzeżenie ich wśród liści, poczwarki przypominają kawałki kory lub gałązki, zaś dorosłe motyle mają na końcach skrzydeł rysunek przedstawiający fałszywą głowę, do tego wzorem przypominają skrzydła motyla innego gatunku, omijanego przez ptaki z powodu okropnego smaku.
Rodzajem kłamstwa jest też blef stosowany przez wiele zwierząt podczas walk godowych i w obronie własnej. Zwierzę, które stroszy sierść i przybiera groźną postawę, w istocie usiłuje wmówić napastnikowi, że jest większe i groźniejsze niż w rzeczywistości.
Jednak zachowania znacznie bardziej przypominające prawdziwe kłamstwa, a nie tylko instynktowne fortele, pojawiają się zwłaszcza u małp naczelnych.
Są to zachowania najwyraźniej intencjonalne, które pojawiają się zarówno u małp uczonych w laboratorium języka migowego, jak i dzikich zwierząt obserwowanych w naturze. Małpy laboratoryjne kłamały, i to w takim samym celu jak ludzie: dla zdobycia korzyści albo uniknięcia kary.
Podczas obserwacji dzikich szympansów zauważono, że niektóre osobniki zachowują dla siebie wiedzę o znalezieniu pożywienia, a nawet symulują kontuzję, żeby niepostrzeżenie zostać poza grupą i mieć smakołyk dla siebie.
Według Andrew Whitena i Richarda Byrne’a ewolucja zachowań makiawelicznych, oszustwa, kłamstwa i manipulacji wynika z życia w grupach społecznych.
Jest po prostu strategią, którą jednostki przyjmują, żeby poprawić swoją sytuację i pozycję. Wymienieni uczeni w swojej książce posuwają się nawet do stwierdzenia, że to właśnie konieczność kręcenia i kombinowania, by uczynić swoją egzystencję w grupie społecznej znośniejszą, była jedną z głównych przyczyn rozwoju mózgu u naczelnych, w tym ludzi. Kłamstwo miałoby być sposobem na pogodzenie harmonijnych stosunków wewnątrz grupy z osiągnięciem własnych korzyści.

Kłamstwo co chwilę

Zależnie od badań różni psychologowie uważają, że kłamiemy od kilku do kilkuset razy dziennie. Rozbieżności biorą się właśnie z rozmaitych definicji i odcieni tego zjawiska. Według badań Geralda Jellisona przeciętnie kłamiemy około 200 razy dziennie. Każdy jednak z łatwością odróżnia te codzienne, niewinne kłamstewka od prawdziwych łgarstw, nawet jeśli trudno byłoby mu ująć w słowach, na czym ta różnica właściwie polega. Zdają sobie z tego sprawę nawet psychologowie. Dlatego opracowano kategorie pozwalające odróżnić codzienne niewinne kłamstewka, którymi częstujemy siebie i nasze otoczenie, od prawdziwych, grubych łgarstw wywołujących moralne potępienie.
Te pierwsze przypadki, kiedy mówimy „ślicznie wyglądasz” komuś, kto wygląda tak sobie, kiedy wmawiamy dzieciom, że nie urosną, jeśli nie będą jadły marchewki, albo że od nadmiaru słodyczy rozboli je brzuch, psychologowie Brown i Levinson określili jako „white lie” – „białe kłamstwo”.
Kłamstwo takie nie robi nikomu krzywdy, nie przynosi też kłamiącemu osobistych korzyści. Często jest wypowiadane w dobrej wierze albo „dla czyjegoś dobra”. W pewnym sensie kłamstwo może być zbawienne.
Skuteczność imitacji leku nazwanego placebo, na przykład tabletek nieskładających się z niczego prócz wypełniacza – pudru lub talku – potrafi sięgnąć niemal 30 proc.
Placebo może kogoś wyleczyć pod warunkiem, że chory zostanie umiejętnie okłamany, iż przyjmuje wyjątkowo skuteczne lekarstwo. Samo przekonanie mobilizuje siły obronne organizmu do tego stopnia, że choroba zostaje pokonana.
Warunkiem jednak jest kłamstwo.
Ten rodzaj kłamstwa ma kilka wariantów.
kłamstwa mimowolne, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy albo uświadamiamy je sobie w trakcie ich wypowiadania. Bywa bowiem tak, że w wielu drobnych i nieistotnych kwestiach kłamiemy po prostu odruchowo.
Inna kategoria to kłamstwa grzecznościowe. Kłamiemy, żeby ocalić czyjeś uczucia i podtrzymać dobre relacje. Istnieją dziesiątki, w tym wiele zapewne prawdziwych, opowieści o ludziach, którzy tak przekonująco udawali, że wyjątkowo dla nich obrzydliwy poczęstunek im smakuje, że dostali dokładkę.
Ktoś, kto zadaje pytanie „jak ci się podoba?”, kiedy chce się czymś pochwalić, wcale nie będzie zachwycony, kiedy dostanie zgodną z naszą oceną, lecz miażdżącą recenzję.
Kłamiemy, bo chcemy uchodzić za dobrze wychowanych. W niektórych sytuacjach absolutna prawdomówność byłaby zachowaniem przykrym i dziwacznym.
Kłamiemy też wtedy, gdy chcemy komuś odmówić, ponieważ nasza kultura w wielu sytuacjach nie dysponuje zgodnym z savoir-vivre’em i szczerym sposobem na odmowę.
Jedyne wyjście to wymyślenie obiektywnych powodów, które uniemożliwiają nam spełnienie prośby. Bez tego rodzaju oszustw nasze funkcjonowanie byłoby właściwie niemożliwe.

Historia łgarstwa

Poważne kłamstwo zostało, jak łatwo się domyślić, nazwane „czarnym kłamstwem”. Jest to ten rodzaj nieprawdy, który powszechnie wzbudza niechęć i potępienie. Jednak nie zawsze tak było.
W starożytności pojęcie kłamstwa właściwie nie istniało.
Przynajmniej nie w pejoratywnym sensie. Istniały słowa opisujące takie postępowanie, ale były to pojęcia traktujące kłamstwo jako odmianę strategii sprytnego radzenia sobie w życiu.
Starożytni, zwłaszcza Grecy, nie odróżniali kłamstwa od fikcji artystycznej ani od fortelu.
Postać mistrza kłamstwa i fortelu – Odyseusza – była oceniana jednoznacznie jako pozytywna.
Był to ktoś, kto zmienił swój spryt i mądrość w oręż, nikt natomiast nie zaprzątał sobie głowy ocenianiem go z moralnego punktu widzenia.
Na pytanie, czy kłamstwo jest godne pogardy, Sofokles odpowiedział: „Nie, jeśli może nas ocalić”.
Także Pismo Święte, zwłaszcza Stary Testament, roi się od przykładów stosowania oszustw, kłamstw i podstępów zarówno przez postaci sprawiedliwe, jak i negatywne.
Nieco inny stosunek do kłamstwa prezentowali Rzymianie. Republikański etos Rzymianina stawiał za wzór kogoś, kto brzydzi się podstępem, otwarcie mówi prawdę i nie łamie danego słowa. Innymi słowy, nie kłamie. Jednak jednoznacznego potępienia kłamstwo doczekało się w czasach chrześcijańskich.
Na przełomie IV i V w. powstały dwa dzieła Augustyna Aureliusza – „O kłamstwie” i „Przeciw kłamstwu”.
Aureliusz dowodził, że kłamstwo uniemożliwia człowiekowi poznanie prawdy, w tym prawdy o Bogu, i tym samym oddala go od Boga. Po raz pierwszy sklasyfikował różne rodzaje kłamstwa. Od kłamstwa altruistycznego, służącego pomocą, przez kłamstwa, które wyrządzają innym krzywdę, aż po najcięższe – kłamstwo dotyczące religii. Św. Augustyn z kolei położył nacisk na motyw, który przyświeca kłamcy, i ten świadomy zamiar uczynił składową częścią kłamstwa. Jednoznacznie przypisał też kłamstwo szatanowi i uczynił je jego domeną.
Walka z kłamstwem stała się też podstawową domeną formacji kościelnej powołanej w 1215 r. przez IV Sobór Laterański, nazwanej Świętym Oficjum lub Inkwizycją.
Naczelnym i podstawowym jej zadaniem była walka z herezją, czyli kłamstwem religijnym.
Przez kilkaset lat jej działania nie były kojarzone ani z terrorem, ani z okrucieństwem, ani z ludobójstwem. Masowe procesy o kacerstwo i herezję to domena okresu wojen religijnych i reformacji. Wokół samej organizacji narosło jednak tyle słusznych i niesłusznych negatywnych skojarzeń, że obecnie nikomu nie jawi się jako organizacja powołana do obrony prawdy.
Przez wieki filozofowie zmagali się z pojęciami prawdy i kłamstwa, dochodząc do rozmaitych wniosków.
Voltaire twierdził, że „Kłamstwo jest grzechem, kiedy wyrządza zło, natomiast cnotą, kiedy wyrządza dobro”.
Immanuel Kant z kolei uważał, że kłamstwem należy nazwać to, co narusza czyjeś prawo, a nie każde wprowadzenie w błąd.
Nietzsche stawiał kłamstwo na równi z prawdą i twierdził, że jest nieuchronną formą kontaktu z samym sobą, a tym bardziej z innymi.
Prawdziwy początek ery masowego i powszechnego kłamstwa przyniosła jednak I wojna światowa.
Po raz pierwszy w historii propaganda i kłamstwo państwowe rozpleniło się na taką skalę. Kłamstwo okazało się bronią, za pomocą której można osłabiać morale przeciwnika albo podnosić ducha bojowego własnych oddziałów. Łgano na potęgę, by osiągać cele dyplomatyczne. Kłamstwo prasowe i polityczne – ordynarne i bezczelne – usadowiło się na dobre w życiu politycznym. Pojawiła się współczesna propaganda – w całości oparta na kłamstwie.
W XX w. zaczęły też święcić tryumfy wielkie ideologie totalitarne – marksizm-leninizm oraz hitleryzm. Od początku oparte na kłamstwie i posługujące się kłamstwem na co dzień. Nauki Marksa zawierały w sobie kompletny system wykorzystujący kłamstwo do własnych celów. Dialektyka, konsekwentnie rozwijana potem przez komunizm sowiecki, była nauką o wykorzystaniu kłamstwa i dowodzeniu dowolnych racji, nawet wbrew oczywistym faktom i logice. To wówczas zaczął rodzić się największy tryumf kłamstwa politycznego. Przekonanie o tym, że prawda jest to treść korzystna dla ideologii, natomiast sama prawda jako taka, nazywana „prawdą absolutną”, nie ma znaczenia bądź wręcz nie istnieje. W III Rzeszy narodziła się kolejna metoda kłamstwa politycznego, stworzona przez tamtejszego ministra propagandy – Goebbelsa. To on był autorem założeń wykorzystywanych po dziś dzień w ideologii, mediach, polityce i reklamie. „Kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą” oraz „W każdym kłamstwie musi być ziarno prawdy, która je uwiarygodni”.
W czasach już całkiem niedawnych kolejny cios pojęciu prawdy zadali zachodni myśliciele lewicowi, zwani postmodernistami. Wprowadzone przez nich pojęcie relatywizmu moralnego oznaczało, że samo pojęcie prawdy absolutnej nie ma sensu.
Uważali oni, że ponieważ obserwujemy świat za pomocą zmysłów, jego obraz jest całkowicie subiektywny i zależy od oceny patrzącego.
Tym samym nie istnieją wszelkie pojęcia pryncypialnie wartościujące, takie jak zło i dobro oraz prawda i fałsz.
Wszystkie one są subiektywne i co dla jednego jest prawdą, dla drugiego jest fałszem. Podążająca za tym metoda rozumowania zwana dekonstruktywizmem, była już tylko ukoronowaniem zarówno „osiągnięć” Marksa, jak i Goebbelsa, i doprowadziła do zupełnego chaosu pojęciowego, przekształcając znaczenie podstawowych pojęć.
Od tej pory nie tylko teoretycznie nie wiadomo, co jest prawdą, a co nią nie jest, ale także (według nich) nie ma sensu tego ustalać.

Czarna twarz kłamstwa

W obecnych czasach kłamstwo zadomowiło się w życiu codziennym na niespotykaną skalę.
Kłamią politycy, co gorsza przyłapanie ich na łgarstwie wywołuje coraz mniejsze konsekwencje i coraz słabsze oburzenie. Kłamią reklamy, właściwie już bezwstydnie i w żywe oczy, nie wzbudzając tym żadnej reakcji. Kłamią media, często uzurpując sobie rolę wychowawczą i wmawiając odbiorcom rozmaite rzeczy „dla ich dobra” oraz posługując się kłamstwem w pogoni za sensacją.
Czarne kłamstwo” to nie tylko domena życia publicznego. Jest jednak zjawiskiem dosyć tajemniczym, ponieważ równocześnie spotyka się z powszechnym potępieniem i jest równie powszechnie stosowane.
Same czarne kłamstwa również mają różne odmiany i kategorie. Istnieje kłamstwo egotystyczne, którego celem jest podniesienie sobie samooceny. Zdarza się wtedy, kiedy ktoś koloryzuje i rozpuszcza na własny temat rozmaite fantazje, które mają go przedstawić w korzystnym świetle albo pozwalają mu zachować twarz w kompromitującej sytuacji. Mechanizm tego kłamstwa polega na manipulowaniu własnym wizerunkiem i prezentowanie się w lepszym świetle. W gruncie rzeczy tego rodzaju kłamstwa zawiera niemal każde podanie o pracę, zaopatrzone w życiorys i list intencyjny.
Kolejną bardzo popularną kategorią jest kłamstwo obronne. Jest podyktowane strachem przed konsekwencjami własnych czynów. Najczęściej polega na zaprzeczaniu własnej winie, własnemu udziałowi w jakimś zdarzeniu lub wiedzy na jakiś temat. Jest to ulubione kłamstwo polityków, a ich podstawową strategią jest przy tym negowanie, ewentualnie zasłanianie się niepamięcią. Ten rodzaj kłamstwa także towarzyszy z zasady niemal wszystkim przestępstwom.
Kłamstwo, które stosuje się w celu uzyskania korzyści z czyjejś strony, nazwano kłamstwem manipulacyjnym.
Za pomocą tego kłamstwa można wkraść się w łaski jakiejś osoby, kontrolować ją i wpływać na jej zachowanie tak, by uzyskać rozmaite profity.
Szczególnie złowrogą formą czarnego kłamstwa jest kłamstwo destrukcyjne.
Kłamca, który się do niego posuwa, bezpośrednio niczego nie zyskuje. Jego celem jest szkodzenie innemu człowiekowi. To „składanie fałszywego świadectwa”, które jest reprezentowane w VIII przykazaniu Dekalogu. Jest to również rozpuszczanie o kimś plotek i krzywdzących opinii. Jedyną nagrodą dla kłamcy jest w tym wypadku satysfakcja z wyrządzania krzywdy i poczucie kontroli nad sytuacją.

Sposoby na kłamców

To, że kłamstwo jest samo w sobie jakimś fenomenem, dobrze ilustrują przykłady paradoksów logicznych, które go dotyczą.
Jest to choćby paradoks Epimenidesa, polegający na jednym prostym zdaniu:
„Ja zawsze kłamię”.
Chodzi o ustalenie, czy ten, kto powiedział to zdanie, kłamie, czy mówi prawdę. Jeśli mówi prawdę, przeczy temu, co powiedział. Jeśli kłamie, to z kolei znaczy, że czasem mówi prawdę i znowu przeczy pierwszemu zdaniu.
Paradoks ten powstał dlatego, że „kłamca” wypowiada się na temat języka, za pomocą którego się wypowiada.
Podobny paradoks, nazwany „paradoksem kartki papieru”, składa się z dwóch zdań, których prawdziwości nie można rozstrzygnąć:
„Poniższe zdanie jest fałszywe”, „Powyższe zdanie jest prawdziwe”.
W niektórych sytuacjach można także skłamać, mówiąc prawdę. Ktoś, kto twierdzi, że X jest niewinny, mimo że nic o tym nie wie, a czyni tak tylko dlatego, że ów podejrzany jest dla niego kimś bliskim, kłamie, nawet jeśli X naprawdę jest niewinny. Dzieje się tak dlatego, iż kłamca wypowiada się w kwestii, o której nie ma żadnej wiedzy, i zdaje sobie z tego sprawę.
Niezależnie jednak od powszechności kłamstwa ludzie poszukują sposobów na to, by się przed kłamstwem bronić.
Nie jest to walka beznadziejna, ponieważ po pierwsze, kłamstwo wymaga więcej wysiłku niż prawda.
Jak powiedział Georges Braque:
„Prawda jest. Kłamstwo trzeba wymyślić”.
Po drugie, kłamanie wywołuje więcej emocji niż mówienie prawdy.
Słynny „wykrywacz kłamstw” – wariograf – jest urządzeniem zbudowanym w oparciu o to drugie spostrzeżenie.
Emocje towarzyszące kłamstwu są blisko związane ze strachem.
Kłamstwo, nawet niewielkie, jest działaniem ryzykownym i zawsze towarzyszy mu obawa przed zdemaskowaniem. A emocje tego rodzaju wywołują objawy fizjologiczne, które można zaobserwować i zmierzyć. Jednym ze sposobów jest pomiar napięcia skórno-galwanicznego.
Na skórę zakłada się elektrody, przez które płynie bardzo słaby, niewyczuwalny prąd. Sucha skóra przewodzi prąd gorzej, natomiast skóra, na której pojawia się pot, przewodzi lepiej. Trwający nawet ułamek sekundy skok emocji wywołuje zwiększone wydzielanie mikroskopijnych ilości potu, co wystarczy, by różnica była widoczna na urządzeniu. Zmienia się częstotliwość oddechu, puls i ciśnienie krwi. Zmiany są nieznaczne, ale wystarczająco wyraźne, by można je zaobserwować. Podczas badania wariografem operator zadaje najpierw długą serię pytań neutralnych oraz takich, na które na pewno zostanie udzielona odpowiedź prawdziwa. W ten sposób można ustalić pewien stały poziom emocji konkretnego człowieka. Potem zadaje się na zmianę pytania kluczowe i neutralne. Nagły skok parametrów przy niektórych odpowiedziach oznacza, że badany skłamał. Niestety, urządzenie to nie jest doskonałe. Według źródeł amerykańskich trafność wariografu w wykrywaniu kłamstwa wynosi tylko 83 proc.  Szczególnie trudnym przypadkiem są psychopaci, mający zmniejszoną zdolność do odczuwania emocji i pozbawieni hamulców etycznych. Na drugim biegunie, i zarazem w znacznie gorszej sytuacji, są ludzie będący podczas badania w silnym stresie. Będą reagować skokiem emocji już po rozpoznaniu pytania kluczowego i zostaną uznani za kłamców, nawet jeśli mówią prawdę.
Przypuszczalnie znacznie skuteczniejszym narzędziem będzie skan mózgu tomografem pozytronowym, pokazujący, jakie obszary mózgu są uaktywniane podczas rozmowy.
Jednak w codziennym życiu nie ma możliwości badania rozmówców „wykrywaczem kłamstw”. Wprawdzie żadne ewidentne objawy kłamstwa nie istnieją, są jednak takie, które zazwyczaj towarzyszą kłamstwu i przy odrobinie wprawy można nauczyć się je zauważać.
Według amerykańskiego psychologa Paula Ekmana, najważniejszym źródłem informacji jest twarz rozmówcy.
Oczywiście nad wyrazem twarzy można zapanować i nadać jej dowolny, potrzebny wyraz. Ale przez pierwsze 0,25 sekundy twarz będzie wyrażała prawdziwe emocje. Te krótkie momenty, kiedy ciało reaguje spontanicznie, zanim człowiek przejmie nad nim kontrolę, Ekman nazwał mikroekspresjami.
Najłatwiej dostrzec je na nagraniu filmowym. Nieświadome ekspresje emocji są bardzo starym wytworem ewolucji i we wszystkich kulturach ich wyraz jest identyczny. Strach, złość, lęk zakłopotanie czy smutek wyrażane są tak samo.
Niektóre z nieświadomych mikroekspresji można nauczyć się dostrzegać już po krótkim okresie ćwiczeń. Nie są dowodem na to, że ktoś kłamie, ale pozwalają powziąć takie podejrzenie:
Asymetryczna mimika. Podczas wyrażania prawdziwych emocji mimika twarzy jest symetryczna.
Częstotliwość mrugania. Podczas napięcia emocjonalnego szybkość mrugania wzrasta.
Szerokość źrenic. Kiedy narastają emocje, źrenice rozszerzają się.
Ruch gałek ocznych. Jest inny, kiedy mówiący korzysta z własnej pamięci (mówi prawdę), a inny, kiedy tworzy (kłamie).
Jeśli jest praworęczny, to szukając w pamięci skieruje oczy w górę i w prawo, ale kłamiąc, musi odwołać się do drugiej półkuli, odpowiedzialnej za twórczość (a nie pamięć), spojrzy więc w lewą stronę. U leworęcznego będzie to zachodziło odwrotnie. Najprościej zadać pytanie, na które dostaniemy na pewno prawdziwą odpowiedź, i obserwować oczy rozmówcy. Jeśli przy kolejnym pytaniu spojrzy w inną stronę – zostaliśmy okłamani.
Zmniejszenie gestykulacji. Jeśli ktoś zaprzestaje charakterystycznych dla siebie gestów, możliwe, że kłamie. Wyhamowanie mimowolnych ruchów, którymi podkreśla się wypowiedź, jest spowodowane dodatkowym wysiłkiem, jakiego wymaga kłamstwo.
Według badań, wypowiedzi kłamliwe są też krótsze, bardziej lakoniczne, zawierają mniej konkretów, określeń dotyczących czasu, miejsca, konkretnych ludzi i liczb.
Kolejnym wskaźnikiem, który jednak ilustruje głównie zdenerwowanie mogące towarzyszyć kłamstwu, jest podwyższenie się tembru głosu mówiącego i wzrost tempa mówienia.
Powyższe wskaźniki stanowią tylko wskazówki, że być może jesteśmy okłamywani, a nie dowody na to.

Żyjemy w czasach, w których kłamstwo ma się jak najlepiej.

Krzepiące jednak jest to, że większość ludzi, choć kłamie często, nadal odróżnia rzeczywiste łgarstwo i potępia je.
Ponadto, jak wykazały badania, większość ludzi wierzy, że „kłamstwo ma krótkie nogi” i prawda zazwyczaj wychodzi na jaw.
Nawet jeśli pojawią się urządzenia pozwalające wykrywać kłamstwo bez żadnych wątpliwości, ono nie zniknie.
Miliony lat ewolucji dowiodły niestety, że jest ono bardzo skuteczne.
"Kłamstwo jako zjawisko musi być bardzo stare i pierwotne, skoro ma swoje miejsce w ewolucji i doborze naturalnym. Kłamią zwierzęta, a nawet rośliny."
"W obecnych czasach kłamstwo zadomowiło się w życiu codziennym na niespotykaną skalę. https://encrypted-tbn0.google.com/images?q=tbn:ANd9GcSx3cy8hYjKqmjEX3JG_eQxn7-l77jAg4pfVrCGy4h7jiQFa4quKłamią politycy, co gorsza przyłapanie ich na łgarstwie wywołuje coraz mniejsze konsekwencje i coraz słabsze oburzenie. Kłamią reklamy, właściwie już bezwstydnie i w żywe oczy, nie wzbudzając tym żadnej reakcji. Kłamią media, często uzurpując sobie rolę wychowawczą i wmawiając odbiorcom rozmaite rzeczy „dla ich dobra” oraz posługując się kłamstwem w pogoni za sensacją."
"Prawdziwy początek ery masowego i powszechnego kłamstwa przyniosła jednak I wojna światowa. Po raz pierwszy w historii propaganda i kłamstwo państwowe rozpleniło się na taką skalę.
Kłamstwo okazało się bronią, za pomocą której można osłabiać morale przeciwnika albo podnosić ducha bojowego własnych oddziałów. Łgano na potęgę, by osiągać cele dyplomatyczne.
Kłamstwo prasowe i polityczne – ordynarne i bezczelne – usadowiło się na dobre w życiu politycznym. Pojawiła się współczesna propaganda – w całości oparta na kłamstwie."


Tekst  - Jarosław Grzędowicz ...zamieszczony na stronie  : http://www.panstwo.net/1289-anatomia-klamstwa

"A nic nie jest tak jałowe i pozbawione życia, nic nie jest tak bezczelnie kłamliwe i destruktywne jak mdłe uśmiechy z plakatów i bezmyślne zadowolenie tygodników, które zapewniają nas, że jesteśmy bezgranicznie szczęśliwi "...

Erich Fromm, Wojna w człowieku
"Prawda ma tylko jedną twarz, a kłamstwo ma ich wiele.”
Nie znoszę kłamstwa,  nie umiem kłamać i dlatego staram się tego nie robić. „Wystarczy jedno kłamstwo, aby stracić wiarygodność”.
Kłamstwo jest drugą naturą człowieka. Ludzie kłamią z bardzo wielu powodów: , ze strachu, dla przyjemności,dla zysku a nawet z przyzwyczajenia. " Pół praw­dy to całe kłamstwo "... 
Są ludzie, którzy kłamią jak z nut, bez zmrużenia oka. Uważam jednak, że nawet małe kłamstwo ma krótkie nogi i na dłuższą metę nie popłaca, i  prędzej czy później zawsze wyjdzie na jaw.
" Karą kłamcy nie jest to, że mu nikt nie wierzy, lecz to, że sam nie potrafi nikomu uwierzyć"...
Możliwe, że kłamstwo przynosi korzyści, ale trzeba mieć dobrą pamięć, aby nie zaplątać się w swoich opowiadaniach.
Kłamstwo może utrudnić nam życie. "Pół praw­dy to całe kłamstwo"...Kłamstwo najczęściej rodzi kolejne kłamstwo.
Czy można kłamać w dobrej wierze? "Kłamcę czyni jedno kłamstwo; sprawiedliwego – dopiero wszystkie prawdy "...
Można skłamać w dobrej intencji, wówczas uzyskamy spokój stosując zasadę "racjonalnego kłamstwa", tłumacząc sobie, że to drobiazg trochę mijający się z prawdą, "Kłamstwo jest często prawdą z błędną datą"...
Nieraz  odczuwamy wyrzuty sumienia po tym jak skłamiemy.''Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.''
 Bywają kłamstwa błahe, niewinne, a nawet altruistyczne, mówione z grzeczności, sympatii."Uf­ność niewin­nych jest naj­większym da­rem dla kłamcy"...
W relacjach towarzyskich ludzie uciekają do zafałszowania prawdy, co rodzi fikcję.''Kłamstwo zabija przyjaźń, prawda zabija miłość.''
Zamiast kłamać, lepiej się nie odzywać, ukrywając, bądź przemilczając fakty, czynimy sytuację bardziej tajemniczą. "Niewiele jest powodów, żeby mówić prawdę, za to jest ich bez liku, żeby kłamać"…
Czasami dajemy się oszukiwać świadomie, bo chcemy wierzyć, że jesteśmy wspaniali, mądrzejsi, zdrowsi. Świat pozorów jest poręczniejszy. Doskonale wiemy, że sympatię i uznanie zyskują te osoby, które uchodzą w oczach innych za błyskotliwe, atrakcyjne, zdolne, urodziwe, inteligentne.
Równie często kłamiemy o sobie, tzn. broniąc własnej twarzy, podwyższając swoją samoocenę, koloryzując i wymyślając jakieś niesamowite przeżycia.Kłamstwo u dziecka jest dosyć powszechne.
" Kłamstwo jest często prawdą z błędną datą "...
Dzieci kłamią, by ukryć prawdę i tym samym oddalić od siebie karę. Zapewne pragną zaskarbić sobie miłość."Serce i umysł rzadko kłamią jednocześnie "…
"Kłamstwo jest czarodziejską receptą na sukces"... 
Uczą nas, jak umiejętnie manipulować wywieranym wrażeniem, aby podpisać kontrakt, zdobyć nową pracę, zdobyć głosy elektoratu etc." Są trzy rodza­je kłam­stw: kłam­stwa, bez­czel­ne kłam­stwa i statystyki"... 
"Karą kłamcy jest to, iż nawet prawda przez niego powiedziana nie znajduje wiary"...
____________________________________________


Niektóre cytaty  wykorzystane w tekście -  o ..... KŁAMSTWIE

Niewiele jest powodów, żeby mówić prawdę, za to jest ich bez liku, żeby kłamać…
Carlos Ruiz Zafón — Cień wiatru
Uf­ność niewin­nych jest naj­większym da­rem dla kłamcy.
Stephen King » Sklepik z Marzeniami
 Pół praw­dy to całe kłamstwo.
Horacy Safrin
 Są trzy rodza­je kłam­stw: kłam­stwa, bez­czel­ne kłam­stwa i statystyki.  
 Mark Twain
 Serce i umysł rzadko kłamią jednocześnie…
Jonathan Carroll — Szklana Zupa
 Czasami łatwiej znieść czyjąś śmierć niż czyjeś kłamstwa.
Éric-Emmanuel Schmitt — Kiedy byłem dziełem sztuki
 Kłamstwo jest często prawdą z błędną datą.
Etienne Rey — Piekielne relikwie
Tylko ci, którzy popełniają samobójstwa, nie kłamią. Bo człowiek śmiertelny tylko umierając nie kłamie.
Emil Cioran — Brewiarz zwyciężonych
 Kłamcę czyni jedno kłamstwo; sprawiedliwego – dopiero wszystkie prawdy.
Władysław Grzeszczyk — Parada paradoksów
 Kłam­stwo zdąży obiec pół świata, za­nim praw­da włoży bu­ty
 Ja­mes Callaghan
 Karą kłamcy jest to, iż nawet prawda przez niego powiedziana nie znajduje wiary...
 maksyma wschodnia
 Prawda ma tylko jedną twarz, a kłamstwo ma ich wiele
Charles Louis de Montesquieu (Monteskiusz)
http://www.eioba.pl/files/user15487/a178234/proste-klamstwo-jest-jak-dywan.jpg

2 czerwca 2012

Dlaczego nie rozumiemy?


Gotowanie żaby


Natura nie wyposażyła nas w umiejętność postrzegania zdarzeń takich, jak zmiany klimatu czy wyczerpywanie się zasobów.
Można powiedzieć, że jest cały szereg przyczyn tego stanu rzeczy:
 skala czasowa albo "syndrom żaby".
Nie dostrzegamy zmian rozciągniętych na dekady czy nawet lata.
Klimat zmienia się powoli, paliwa kopalne były dostępne „od zawsze” i wyczerpują się stopniowo, a odbieranie przez biopaliwa terenów uprawnych także postępuje latami.
Podobnie zmiany społeczne - zmieniają niepostrzeżenie nas samych i funkcjonowanie społeczeństwa. Drobnych, powolnych zmian nie dostrzegamy z dnia na dzień.
Powszechnie wiadomo, że wrzucona do garnka z wrzątkiem żaba od razu w panice z niego wyskoczy.
Ta sama żaba, włożona do garnka z letnią wodą postawionego na ogniu będzie w nim siedzieć, aż się ugotuje.
Nie możemy się nadziwić głupim żabom.
Czujemy się tak bardzo od nich mądrzejsi... Tymczasem badania socjologów wskazują, że społeczeństwa również działają w oparciu o ten schemat. Zmiany są trudne i niemile widziane. Im liczniejsza społeczność, tym bezwładność większa i trudniej zmienić kurs, a obecne problemy trudno rozwiązywać na skalę mniejszą niż planetarna, lub co najmniej regionalna.  
Uważamy, że jeśli czegoś nie widzimy, to znaczy, że tego nie ma, a już na pewno nie warto się tym martwić.
Gdybyśmy mogli zobaczyć gwałtownie gromadzące się w atmosferze gazy cieplarniane, gdyby niebo nad naszymi głowami z roku na rok mętniało (a tak to wygląda w podczerwieni), za samochodami i samolotami było widać pióropusze gazu - dotarło by do nas, co się dzieje. Ale nie widzimy... 
 Film: Wizualizacja emisji CO2

Kto widział wyczerpujące się złoże ropy?
Widzimy, że na stacjach benzynowych paliwo jest zawsze.
Kto widział wycinaną pod biopaliwa dżunglę? Ale przecież dalej widać setki kilometrów dziewiczej dżungli, więc nic takiego się nie dzieje...  zmian prawie nie widać bez nauki i statystyki.
Bez wykresów, statystyki i zaawansowanej analizy można tylko pomachać rękami...
Jaka część społeczeństwa lubi parać się matematyką wykraczającą poza zakres szkoły podstawowej? Dopiero spojrzenie na wieloletnie dane statystyczne, pokazujące zmiany temperatury w okresie wielu lat, topnienie lodów Arktyki, burz i powodzi, spadek EROEI eksploatowanych źródeł ropy i rosnące tempo spadku wydobycia z istniejących złóż w kolejnych krajach pozwala na zrozumienie skali zachodzących zmian i refleksję na temat niepewnej przyszłości. Ale kto oprócz naukowców przygląda się statystykom?
  
Nie rozumiemy mechanizmów rządzących czymś tak oddalonym od naszych codziennych doświadczeń jak transport energii w atmosferze, mechanizmy cyklu węglowego, wpływ uprawy biopaliw na ceny żywności, działanie sztucznych związków hormonalnie czynnych czy kwestie eksploatacji piasków roponośnych o niskim EROEI. W codziennym życiu wiedza ta nie jest do niczego potrzebna. Dla większości ludzi ważne jest tylko, że "na stacji ma być paliwo", a "w weekend lepiej żeby nie padało".  

Nie interesujemy się czymś tak naukowym i abstrakcyjnym i nawet nam nie przyjdzie do głowy, że te skomplikowane mechanizmy mogą zadecydować o przyszłości naszej cywilizacji i planety. We współczesnym społeczeństwie istnieje trend do traktowania wiedzy naukowej jako czegoś zbędnego. Wzorem dla wielu ludzi są gwiazdy wyjęte z "Big Brothera", a bycie naukowym ignorantem jest wręcz powodem do dumy.
"Powagę zagrożenia wynikającego ze zmian klimatu zrozumiałem dopiero po kilku miesiącach przesłuchań w komisji senackiej. Dopiero po tak długim czasie obcowania z tematem zrozumiałem, że jeśli nie powstrzymamy tego, co obecnie dzieje się na naszej planecie, przekażemy ją naszym dzieciom w stanie kryzysu".
Senator John McCain, republikański kandydat na prezydenta USA w wyborach 2008
 Nie wierzymy, że jesteśmy w stanie zmienić coś na skalę planety - zdestabilizować jej klimat, wyczerpać surowce naturalne, odłowić ryby, zdegradować gleby, czy wpuścić do środowiska śmiertelnie groźne ilości czynnych biologicznie substancji.
Każdy z nas z osobna nie jest w stanie tego zrobić, a nawet wszyscy wspólnie. Ale mając do dyspozycji naszą technikę, tysiące elektrowni, setki tysięcy fabryk i setki milionów samochodów - jak najbardziej. Przeciętny Amerykanin, za pośrednictwem paliw kopalnych, dysponuje rocznie energią, odpowiadającą pełnoetatowej pracy 350 ludzi.
z innych zaś dowiemy się, że globalne ocieplenie to jedna wielka lipa i spisek chcących zapędzić ludzi do jaskiń ekooszołomów...
W jeszcze innych znajdziemy informacje, że globalne ocieplenie owszem, ma miejsce, ale jest już za późno, żeby mu przeciwdziałać, a jedyne co możemy robić, to się do niego adaptować.
Każdy artykuł oczywiście powołujący się na źródła naukowe. I bądź tu mądry... Nie ułatwia to zrozumienia tematu i wyrobienia sobie opinii...
Co interesujące, w prasie naukowej artykuły autorów podających w wątpliwość fakt ocieplania się klimatu i występowania związanych z nim problemów stanowią margines, podczas gdy w mediach popularnych, o ile nie dominują, to pojawiają się nadzwyczaj często. Podobnie jest z zagadnieniem nadciągającego kryzysu energetycznego i działaniami, które powinniśmy podjąć, aby go przetrwać. Geofizycy i geolodzy alarmują, dołączają do nich nawet coraz liczniejsi reprezentanci przemysłu naftowego, lecz media w zdecydowanej większości unikają tego tematu. Dlaczego?
Nie wynika to raczej z większej znajomości tematu przez dziennikarzy massmediów, lecz z oczekiwań czytelników, widzów i słuchaczy, którzy wcale NIE CHCĄ ZROZUMIEĆ, a także sponsorów i reklamodawców, którym nawoływania do oszczędności i odejścia od hiperkonsumpcji  kolidują z ich głównym celem - nakręcaniu spirali konsumpcji. Do tego przyczyniają się też świadome działania organizacji zainteresowanych utrzymaniem status quo.
  
Wolimy oswoić temat, rozbrajając go żartem i lekceważeniem.
Wielu ludzi, nie dostrzegając na co dzień trendów długoterminowych, nie rozumiejąc makro zjawisk, bojąc się ich i z niechęcią podchodząc do zmiany sposobu życia, słysząc o zmianach klimatycznych lub wyczerpywaniu się paliw kopalnych, bagatelizuje sprawę i woli ograniczać się do powierzchownego machnięcia ręką lub żartu.
Globalne ocieplenie - pozytywny dowód
Świadomość i postawy społeczeństwa dobrze ilustrują przykładowe komentarze do dotyczącego zmian klimatu artykułu z 2006 roku, który ukazał się w portalu Onet.pl (tekst skrócony):
"To najcieplejszy rok od 1300 lat. Za kilkadziesiąt lat globalne ocieplenie doprowadzi do upadku europejskich kurortów narciarskich, zwłaszcza tych niżej położonych, stwierdziło OECD. Banki w Szwajcarii już dziś odmawiają pożyczania pieniędzy kurortom położonym poniżej 1500 metrów n.p.m."
  • Trzeba wynaleźć sztuczny śnieg, ale nie taki z wody tylko z jakiegoś tworzywa sztucznego, takiego przypominającego śnieg. Bo na igielicie to nie ma atmosfery.
  • Mam nadzieje, że dożyję czasów jak Alaska stopnieje. Będziemy podziwiać dinozaury, a może jakieś budowle innych cywilizacji. Coś muszą kryć te lody.  [...]
  • Tylko się cieszyć z tak łagodnej zimy... Ile to oszczędności na ogrzewaniu! Jak dla mnie może w ogóle nie być mrozu, oby jak najdłużej było ciepło.
  • Bardzo mnie ucieszyła ta wiadomość, nie lubię zimy. Zdecydowanie wolę wiosnę, lato, ciepło, słońce, mało ubrań na sobie wtedy chce się żyć i kochać.
  • A kto mierzył temperaturę 1300 lat temu? I w jakiej skali? troglodyckiej?
  • Niech się lepiej wezmą za uczciwą robotę, a nie żeby żerować na biednych turystach - to nygusy i naciągacze i dobrze im tak że śniegu nie ma.
  • Światem rządzą kosmici chcący ocieplić klimat dla własnych potrzeb.
  • Tysiąckrotnie miały już miejsce zlodowacenia i pożary, czym się tu podniecać, że się ciut ociepliło. Tu się stopi, tam zaleje, tu coś wyschnie, tam z kolei przewieje i tyle. Wielkie mi rzeczy…
  • Tak zwane ocieplenie klimatu to wymysł lewicujących ekologów, którzy chcą wygarnąć kasę od rządów na swoje pseudonaukowe badania! Nie dajcie się ogłupić - Ziemia ma około 4 mld lat i regularnie przeżywa dużo większe zmiany klimatu!
  • błehehehehe - to niech podadzą ostateczną datę zagłady!
Nic dodać, nic ująć...
Dlaczego powoli narastający kryzys, nie posiadający twarzy, nie powodujący reakcji obronnej i nie będący zagrożeniem dla teraźniejszości, jest ignorowany przez mózg.
Dlaczego nie rozumiemy zmian klimatu?

  Źródło : zaczerpnięte ze strony  http://ziemianarozdrozu.pl/encyklopedia/32/dlaczego-nie-rozumiemy

Namaluję Tobie obraz.... słowami poezji ...

Namaluję Twój obraz na niebie
Na powietrzu, na wodzie, na mgle,
W złocie piasku wyrzeźbię Ciebie
A Ty obok narysujesz mnie
I będziemy się razem kołysać
 W pajęczynie mozaiki srebrzystej
I będziemy swój los wyczytywać
Z kropli rosy świecącej i czystej.
Tak niedużo trzeba człowiekowi...
Uścisk dłoni i uśmiech serdeczny-
To wystarczy. Warto było żyć,
Tylko trzeba to wszystko uwiecznić.
Drżenie serca. Przydługie czekanie
I dotknięcie ust do chłodnych wiśni
I to wszystko, co było trudne
I to wszystko, co jeszcze się przyśni
Lecz jakimi malować farbami,
By nie zblakły z upływem dni?
Chyba tylko dobrymi słowami
Których kilka znamy. Ja i Ty
Jak złożymy je razem w palecie
Kształt przybiorą pełnych ciepła kolorów
I melodię cudowną zagrają po świcie
Pieśnią pięknych poranków, wieczorów.
Chyba dobrze żeśmy się spotkali.
Życie smaku nabrało i barw.
Bo w przyjaźni wszystko się ocala
Łza serdeczna, chleb, pieśni i kwiat

ks. M. Nowak

Dziękuję

Dziękuję za Twój uśmiech,
otwarte okno Twego istnienia.
Dziękuję za Twoje spojrzenie,
zwierciadło Twej uczciwości.
Dziękuję za Twoje łzy,
które są znakiem,
że dzielisz radość lub smutek.
Dziękuję za Twoją rękę
zawsze wyciągniętą,
aby dać lub otrzymać.
Dziękuję za Twoje objęcie,
które jest szczerą gościną
Twojego serca.
Dziękuję za Twoje słowo,
wyraz tego, co kochasz
i w czym pokładasz nadzieję.
Dziękuję, że jesteś.

Helena Oshiro


Narodziny miłości

Miłość cierpliwa...
Gdy w drzwi zastuka,
kto Jej otworzy?
Lecz Ona puka.
Swą cierpliwością
kamienie skruszy.

Miłość jasnością...

Wśród życia mroku,
wśród niebezpieczeństw
można się schronić
tuż przy Jej boku.

Miłość pokorna...
Chociaż przepiękna,
żyje dla innych,
siebie nie widzi.
Daje, nie bierze,
dlatego piękna.

Miłość wszystko przetrzyma...
Cudze ciężary
na barkach nosi
pomimo trudu,
mimo cierpienia.
Sama jest siłą,
wszystko przetrzyma.

Miłość wyzwala...
Pytasz od czego?
Od nienawiści i od zazdrości,
od egoizmu, pychy nadętej...
Od czego jeszcze?
Od tego, co męczy.
Miłość przebacza -
miłość wyzwala.

Miłość nagrodą...
Bo gdy przychodzi,
przynosi: radość,
pokój, nadzieję.
Przemienia życie,
już nie odchodzi.

Miłość nadzieją...
Chcesz nowe życie?
Chcesz wschodu słońca?
Otwórz swe serca i zaproś Miłość.
Otwórz szeroko,
ufaj do końca!

Dariusz Gliński


Kto chce, bym go kochała...

Kto chce, bym go kochała, nie może być nigdy ponury
i musi potrafić mnie unieść na ręku wysoko do góry.
Kto chce, bym go kochała, musi umieć siedzieć na ławce
i przyglądać się bacznie robakom i każdej najmniejszej trawce.

I musi też umieć ziewać, kiedy pogrzeb przechodzi ulicą,
gdy na procesjach tłumy pobożne idą i krzyczą.
Lecz musi być za to wzruszony, gdy na przykład kukułka
kuka lub gdy dzięcioł kuje zawzięcie w srebrzystą powlokę buka.

Musi umieć pieska pogłaskać i mnie musi umieć pieścić,
i śmiać się, i na dnie siebie żyć słodkim snem bez treści,
i nie wiedzieć nic, jak ja nic nie wiem, i milczeć w rozkosznej
ciemności,
i być daleki od dobra i równie daleki od złości.

Maria Pawlikowska –Jasnorzewska




Czy ja mogłam w wątłych ustach 
 unieść taką miłość


Nieskończenie beztroska
gdzieś na kresach
doby
tak zasnęłam - nareszcie
nie w Twoim śnie, lecz
w swoim!
- Nagle się obudziłam
naga
z sennych objęć
koszmarnych rąk- bełkocąc
sen ze snu, tę
myśl: ojciec
a Bóg już siedział w nogach
łóżka - w rękach trzymał
nocną koszulę - moją!
- sama
przez sen
ją zdjęłam?
- Krzyknęłam, oczy
dłonią bezmyślną zakryłam:
gdy znów odkryłam- mądry
Bóg
Już na mnie
nie czekał.
- Na pewno na koszuli
obłoku
odleciał
że już jej ani w nogach
nie znalazłam ni
nigdzie.
- Wiedz: po to do krwi w dziąsłach
gryząc pióro
piszę
ten list, by smutną nagość
zakryć
choć takim listkiem

Wojaczek Rafał

Miłość

Dojrzeli siebie w świetle krwi
barwiąc obraz tak przejrzystym ciepłem,
że nie zostało w nim nic z preparatu
bezwolnie podległego dociekliwym myślom.
A może raczej — dojrzeli do siebie, do spojrzeń,

w których analiza kończy się syntezą nagłego błysku,
nie ma w nich pytań,
bo niepotrzebne są już odpowiedzi,
kiedy przychylny traf kołysze nimi w takt pragnień
i to,
co było odległe,
podchodzi do ich oczu wielobarwnym zdziwieniem.
Jakby ich dotąd nie było na ziemi brukowanej
znużeniem i snem,

jakby zdarzyli się sobie mimo woli
z materii tylko
prześwietlonej krwią.

Helena Raszka